Zaktualizowane dane w rejestrze interesów finansowych posłów, o których piszą w piątek brytyjskie media, pokazują, że w okresie od 14 grudnia do 13 stycznia Boris Johnson zarobił 960 299,43 funtów. Z tej sumy 510 tys. to zaliczka od wydawnictwa HarperCollins z tytułu umowy na książkę, którą ma napisać, 246 406,57 funtów i 200 892,86 funtów to honoraria za przemówienia wygłoszone odpowiednio dla Bloomberg Singapore i indyjskiego konglomeratu Aditya Birla Management, a 3000 funtów - honorarium za jeden artykuł dla tygodnika "The Spectator". Dzięki temu dodatkowe zarobki Johnsona - poza pensją poselską, a wcześniej też pensją premiera - w obecnej kadencji parlamentu, czyli od grudnia 2019 r., wynoszą już 2 328 964 funtów. Niemal całość tej kwoty zarobił od momentu odejścia z urzędu we wrześniu zeszłego roku. Jako premier nie mógł wygłaszać przemówień na zasadach komercyjnych. To oznacza, że Johnson wysunął się na drugie miejsce na liście posłów z najwyższymi dodatkowymi dochodami, wyprzedzając byłego prokuratora generalnego Geoffreya Coxa, który pracuje jako doradca prawny dla różnych firm prawniczych. Największe zarobki od początku tej kadencji - 2,55 mln - zadeklarowała poprzedniczka Johnsona, Theresa May. W jej przypadku większość dodatkowych zarobków stanowią honoraria za wystąpienia publiczne. Posłowie mogą wykonywać dodatkowe zajęcia, są jednak kontrowersje Z rejestru wynika też, że były minister zdrowia Matt Hancock za udział w telewizyjnym reality show "I'm a Celebrity... Get Me Out of Here!" otrzymał 320 tys. funtów. Udział Hancocka w programie, którego uczestnicy mieli za zadanie przetrwać w trudnych warunkach w australijskiej dżungli, budził spore kontrowersje i spowodował, że został on zawieszony w prawach członka klubu poselskiego Partii Konserwatywnej. Podejmowanie dodatkowych płatnych zajęć przez posłów nie jest zakazane, o ile prace te nie oznaczają konfliktu interesów z działalnością poselską, a dochody z nich są prawidłowo zgłaszane. Jednak w efekcie głośnego jesienią 2021 roku skandalu dotyczącego posła Owena Patersona, który pracując jako konsultant, złamał przepisy dotyczące lobbingu, i jego późniejszej rezygnacji, zaczęto dyskutować, czy wykonywanie takich dodatkowych zajęć nie odbywa się kosztem obowiązków parlamentarnych i czy nie należałoby tego zakazać.