Pierwszy Polak w słynnych zawodach na Tamizie
Michał Płotkowiak jest pierwszym Polakiem, któremu udało się dostać do drużyny wioślarskiej Oxford University Boat Club. Za dwa tygodnie weźmie udział w słynnym wyścigu wioślarskim między uniwersytetami Oksford i Cambridge - informuje dziennik.pl.
Ósemki klubów renomowanych brytyjskich uczelni będą się ścigać na dystansie około 7 km. Zawody na Tamizie należą do najchętniej oglądanych wydarzeń sportowych - w zeszłym roku obejrzało je 120 mln widzów w 180 krajach. Zawodnicy przygotowują się do tego wydarzenia przez 8 miesięcy.
Doktorat i wiosła
Michał Płotkowiak pytany przez Aleksandrę Kaniewską o to, co zwykle robi wtedy, gdy inni ludzie śpią, czyli w niedzielę o 6 rano, odpowiada, że jest wtedy zmarznięty, mokry i właśnie rozpoczyna trening. - Poranne wstawanie i długie, intensywne treningi bywają ciężkie - zapewnia i porównuje je do pracy na pełny etat. - A ja przecież piszę jeszcze doktorat, więc kiedy nie jestem na wodzie, to siedzę na uczelni. Czasem zdarzają się poranki, kiedy pogoda jest wyjątkowo paskudna i wstawanie o 6.30 to katastrofa - mówi.
W sezonie, czyli od września do marca, treningi trwają nawet sześć godzin. Rano, od siódmej do dziewiątej, i po południu - nawet do wieczora. - Tu nie ma taryfy ulgowej. Imprezowanie i życie towarzyskie na czas sezonu zawieszam na kołku - opowiada polski zawodnik.
Zainspirował go "Playboy"
Jak się narodziła fascynacja wioślarstwem? Polak opowiada w wywiadzie z Aleksandrą Kaniewską, że wszystko zaczęło się, gdy miał 14 lat i przeczytał w ... "Playboyu" reportaż o studiach w Oksfordzie i Cambridge. Jak wspomina - był zafascynowany i właśnie wtedy postanowił, że kiedyś weźmie udział w takich zawodach. - Zwłaszcza że start w regatach Boat Race wioślarze cenią sobie bardziej niż olimpiadę - podkreśla.
"Lepiej być trędowatym niż studentem Cambridge"
Polak, pytany o to, jak wyglądają ostatnie tygodnie przed starciem z drużyną Cambridge - opowiada, że zawodnicy dbają o to, by atmosfera podczas treningów była wesoła. - Dobry nastrój i oksfordzki duch nas nie opuszczają, a co jakiś czas, szczególnie po kilku kuflach piwa, śpiewamy naszą tradycyjną piosenkę: "Wolałbym być trędowatym niż studentem Cambridge". To taki nasz mały sposób na odstresowanie - opowiada. A wszystko przez emocje związane z tak prestiżowymi zawodami. - Mamy nadzieję, że w tym roku utrzymamy zwycięstwo nad wioską Cambridge! - podkreśla Michał Płotkowiak.