Papież podbił Francję
"Papież podbił Francję" - pisze "La Repubblica" w relacji z kolejnego dnia pielgrzymki Benedykta XVI.
Gazeta zwraca uwagę na ogromne tłumy, jakie przybyły na sobotnią papieską mszę przed kościołem Inwalidów w Paryżu. Było, dodaje, o sto tysięcy wiernych więcej niż przewidywano.
"Francja głęboka, Francja katolicka zgromadziła się wokół Ratzingera" - pisze watykanista rzymskiego dziennika, Marco Politi. Stwierdza następnie: "We Francji filozofów, krytyki i sceptycyzmu papież przedstawił ponownie przesłanie wiary wolnej od fundamentalistycznego fanatyzmu".
Według włoskiego watykanisty, w Paryżu Benedykt XVI "przełamał lody i zdobył posłuch Francuzów". Politi wyraża przekonanie, że papież miałby pełne prawo przypiąć do swej białej sutanny Legię Honorową, którą otrzymał jako kardynał w 1998 roku.
Odnotowuje następnie, że papież, cierpiący na skoki ciśnienia, przybył w sobotę do Lourdes zmęczony podróżami samolotem oraz helikopterem i dlatego, czego nie było wcześniej w programie, odpoczywał 30 minut.
Lourdes przyjęło Benedykta XVI "wybuchem młodzieńczego entuzjazmu", a młodzi ludzie wznosili okrzyki jak na koncercie rockowym - relacjonuje gazeta.
Pisze też: "Benedykt XVI modlił się na klęczniku, z którego 4 lata temu stary i chory Wojtyła o mało nie spadł szepcząc +pomóżcie mi+, gdy zwierzał się swej niebieskiej matce, że dotarł już do kresu swej podróży".
Na łamach tego samego dziennika opublikowano również komentarz pióra znanego włoskiego pisarza Corrado Augiasa. Zauważył on, podsumowując wymowę papieskich wystąpień we Francji, że ich ton jest zupełnie inny niż we Włoszech.
We Francji, w "kraju, w którym połowa dzieci rodzi się poza małżeństwem, a do kościołów chodzi 8 procent ludności, papież nigdy nie wspomniał o świętości rodziny, o rozwodzie, o aborcji, o wolnych związkach, uznawanych we Francji od 1999 roku" - napisał.
"Nigdy - dodał - nie podjął tematów życia i śmierci, bioetyki i finansowania szkół katolickich".
"Papież wie, że tutaj laickość została uregulowana prawnie w 1905 roku; że poruszanie tematów, w których państwo ma wyraźne kompetencje, byłoby gorsze od gafy, byłoby także koniec końców szkodliwe" - ocenił Augias.
INTERIA.PL/PAP