Pakistan: Benazir Bhutto wróciła z wygnania
Po ośmiu latach wygnania była premier Pakistanu i przywódczyni największej partii opozycyjnej, Pakistańskiej Partii Ludowej, Benazir Bhutto powróciła do kraju.
Samolot z Dubaju, na którego pokładzie znajdowała się Bhutto, w czwartek w południe czasu polskiego wylądował na lotnisku w największym mieście Pakistanu Karaczi.
Na powrót przywódczyni PPP czekały tysiące jej sympatyków. Według brytyjskiej sieci BBC, na ulicach Karaczi, na liczącej sześć kilometrów trasie przejazdu byłej premier ustawiło się by powitać powracającą ponad 200 tysięcy ludzi. Część z nich przybyła z daleka. W tłumie przeważają młodzi ludzie, ubrani w kolory PPP - czerwony, czarny i zielony. Atmosfera na ulicach Karaczi przypominała karnawał.
Przed powrotem Benazir Bhutto w mieście wprowadzono nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Władze obawiały się, iż przylot Bhutto może doprowadzić do niepokojów bądź też może ona stać się celem ataku islamskich terrorystów. W mieście w stanie gotowości postawiono ok. 20 tysięcy policjantów i żołnierzy. Tylko wokół lotniska w Karaczi nad bezpieczeństwem Bhutto czuwało dwa tysiące komandosów.
Benazir Bhutto od 1988 roku dwukrotnie pełniła funkcję premiera. W kwietniu roku 1999 została zaocznie skazana za korupcję. Podobne oskarżenia zostały wysunięte wobec jej męża. Ona sama określa te zarzuty jako "polityczne". W roku 1998 Bhutto opuściła Pakistan.
Powrót byłej premier ma być - zdaniem obserwatorów - wynikiem rozmów w sprawie podziału władzy między PPP a prezydentem Pervezem Musharrafem, którego popularność w ostatnim czasie zasadniczo spada. Idea podziału władzy pomiędzy Musharrafem a Bhutto ma poparcie Waszyngtonu. Sama Benazir Bhutto - po sfinalizowaniu porozumienia - miałaby po raz trzeci już w swej karierze objąć urząd premiera Pakistanu.
Według BBC, Bhuttto domaga się jednak spełnienia przez Musharrafa trzech warunków: anulowania wysuwanych przeciwko niej zarzutów w sprawie korupcji, zmiany przepisów zakazujących sprawowania urzędu szefa rządu po raz trzeci oraz rezygnacji przez prezydenta z prawa rozwiązywania parlamentu.
Pierwsze żądanie Bhutto zostało już spełnione przez Musharrafa. 5 października podpisał odpowiednie rozporządzenie w tej sprawie, jednak Sąd Najwyższy Pakistanu musi zadecydować, czy było ono zgodne z prawem. Negatywna ocena sędziów oznaczałaby aresztowanie i postawienie przed sądem Bhutto.
INTERIA.PL/PAP