Nie ma zgody na umorzenie sprawy Polańskiego
Sędzia w Los Angeles odrzucił we wtorek prośbę adwokatów Romana Polańskiego o unieważnienie werdyktu sprzed ponad 30 lat, uznającego go winnym seksu z nieletnią.
Sędzia Peter Espinoza oświadczył, że nie rozpatrzy wniosku, dopóki słynny reżyser filmowy nie wróci do USA, skąd zbiegł w 1978 roku, po wspomnianym orzeczeniu sądu. Polański obawiał się, że grozi mu wieloletnie więzienie, chociaż na podstawie układu z prokuraturą obiecywano mu łagodną karę.
Sędzia Espinoza przyznał jednak, że adwokaci Polańskiego mogą mieć rację, uzasadniając swój wniosek tym, że w procesie reżysera popełniono wykroczenia. Sugerował, że jeśli Polański przyjedzie do USA do 7 maja, może zmienić odmowną decyzję.
Obrona przytoczyła jako dowód film dokumentalny, w którym oskarżający Polańskiego prokurator David Welles przyznał, że spotykał się z prowadzącym sprawę sędzią i starał się go przekonać, aby wydał skazujący wyrok.
Polańskiemu postawiono kilka zarzutów, w tym gwałt na 13-latce po upiciu jej szampanem i podaniu narkotyku. Reżyser utrzymuje, że seks odbył się z przyzwoleniem. Nawet jednak w takim przypadku za seks z osobą nieletnią w Kalifornii, gdzie doszło do incydentu, grozi kara do 20 lat więzienia.
Od momentu ucieczki z USA Polański nigdy tam nie wrócił, gdyż grozi mu aresztowanie. Jego ofiara, dziś ponad 40-letnia, zamężna kobieta, powiedziała kilkakrotnie, że wybacza mu i chce, aby pozwolono mu bezpiecznie wrócić do USA.
INTERIA.PL/PAP