Największa operacja chińskiej marynarki. Wysłano statki do poszukiwania boeinga
To największa operacja marynarki wojennej we współczesnej historii Chin. Rząd w Pekinie wysłał do poszukiwań zaginionego boeinga malezyjskich linii lotniczych 9 statków. W operację zaangażowano też 10 chińskich satelitów.
Do trzech chińskich jednostek, które już znajdują się w rejonie poszukiwań zaginionego Boeinga 777 dołączy 6 kolejnych. Wszystkie są już w drodze do Zatoki Tajlandzkiej. W sumie w operacji wezmą udział 4 okręty chińskiej marynarki wojennej oraz 5 statków cywilnych i handlowych. Ministerstwo obrony Chin poinformowało zaś, że do poszukiwań wykorzystanych zostanie 10 chińskich satelitów.
Lecący do Pekinu Boeing 777 malezyjskich linii lotniczych zniknął z radarów w sobotę mniej niż godzinę po starcie z lotniska w Kuala Lumpur. Mimo zlokalizowania na morzu plam paliwa, nie odnaleziono śladów maszyny. Według Malaysia Airlines samolot nie wysłał sygnału SOS.
Nie odnaleziono fragmentów maszyny
Malezyjskie służby lotnicze oznajmiły w poniedziałek, że nie potwierdziły się doniesienia o odnalezieniu w niedziele wieczorem przez wietnamskie lotnictwo obiektów mogących stanowić części zaginionego Boeinga 777.
Wietnamski śmigłowiec odnalazł żółty obiekt; był to omszały bęben kablowy - poinformowało na swej stronie internetowej wietnamskie lotnictwo cywilne.
Wcześniej wiceminister transportu Pham Quy Tieu informował, że w poniedziałek wietnamski myśliwiec zauważył ten obiekt, ale nie był w stanie podejść na wystarczającą odległość, żeby określić, co to jest. Do sprawdzenia obiektu wysłano śmigłowce.
Wietnamskie służby lotnictwa cywilnego sprecyzowały, że poszukiwania prowadzono ok. 140 km na południowy zachód od wyspy Tho Chu, która znajduje się ok. 200 km od południowego wybrzeża Wietnamu.
Szef malezyjskiego lotnictwa cywilnego powiedział, że zaginięcie samolotu nadal stanowi zagadkę i badane są wszystkie warianty zdarzenia.
Eksperci o przyczynach
- Zniknięcie samolotu malezyjskich linii lotniczych jest bardzo dziwne, ale z każdą godziną maleją szanse na to, że ktoś z pasażerów tego feralnego lotu jeszcze żyje - podkreśla ekspert lotniczy i rzecznik Aeroklubu Polskiego Leszek Chorzewski.
Ta sytuacja budzi szereg wątpliwości, ponieważ obszar jest patrolowany przez dziesiątki łodzi, statków, samolotów, śmigłowców i zadziwiające jest to, że do tej porty nic nie znaleziono. Wszystkie tropy okazały się fałszywe - podkreśla Chorzewski.
- Zaginięcie samolotu jest o tyle dziwne, że gdyby doszło do awarii czy próby porwania samolotu, załoga dałaby sygnał, że coś niepokojącego dzieje się na pokładzie - akcentuje ekspert. - Może na pokładzie eksplodowała bomba lub maszyna zderzyła się z jakimś obiektem. W tej chwili wygląda na to, że samolot przestał istnieć i trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, co się stało - dodaje.
Jedną z hipotez samobójstwo pilota
Leszek Chorzewski podkreśla, że warto brać pod uwagę także samobójstwo pilota. - Takie przypadki już się zdarzały - dodaje ekspert lotniczy. - Pierwszy miał miejsce w 1997 roku, kiedy to pilot airbusa skierował maszynę wprost do oceanu, drugi dwa lata później, gdy pilot linii Egypt Air po odmówieniu kilku modlitw doprowadził do katastrofy. Nie możemy wykluczyć i takiej teorii - wyjaśnia.
Boeing 777 leciał do Pekinu, na pokładzie miał pasażerów z 14 krajów, głównie z Chin. Teren, na którym trwają poszukiwania szczątków samolotu, położony jest w odległości około 140 kilometrów na południowy zachód od wietnamskiej wyspy Tho Chu.
Zaginął samolot linii Malaysia Airlines
IAR/PAP