Mieszkańcy Mitholz w Szwajcarii mają opuścić swoje domy na czas akcji oczyszczania z broni i amunicji wojskowych składów, znajdujących się w wydrążonych w górach magazynach. Jak zastrzegł minister obrony Szwajcarii, operacja może potrwać nawet 10 lat. Plan przeprowadzki mieszkańców jest opracowywany. "Ludzie są w szoku, są tu zakorzenieni od pokoleń" - mówi Brigitte Rindlisbacher, jedna z 800 mieszkańców Mitholz. W magazynach zalega 3500 ton amunicji 20 grudnia 1947 roku doszło do eksplozji części zgromadzonych w składach materiałów wybuchowych. Świadkowie mówili o sięgającym 150 metrów słupie ognia. Zginęło wówczas 9 osób, w tym troje dzieci. Dach nad głową straciło 200 osób. Całkowicie zniszczona została stacja kolejowa. 70 lat później w wydrążonych w górach magazynach nadal zalega 3500 ton amunicji, w tym 50-kilogramowe bomby lotnicze, które w każdej chwili mogą eksplodować. Ryzyko wybuchu jest ekstremalnie wysokie. Wzrastało z każdą dekadą. Według szwajcarskiej armii, zwlekanie z operacją czyszczenia magazynów to igranie z losem. Najpierw trzeba jednak przygotować całą infrastrukturę: wybudować drogi dojazdowe, wydrążyć alternatywny tunel kolejowy i przygotować lokale zastępcze dla ewakuowanej ludności. Ta będzie możliwa najwcześniej w 2031 roku. Koszty operacji szacowane są na miliardy franków. Joanna Potocka Czytaj także na RMF24.pl