Kto nie chce "jumać", jest torturowany
Gang polskich Romów masowo werbuje Polaków do pracy w Szwecji. Na miejscu każe im okradać sklepy i mieszkania. Kto nie chce "jumać", jest torturowany - pisze "Gazeta Wyborcza".
Gangsterzy dają oferty pracy w internecie i polskich gazetach. Szukają ludzi przez naganiaczy, którzy penetrują bary i wiejskie dyskoteki, głównie w zachodniej Polsce. Mężczyznom obiecują pracę na budowach, kobietom - przy dzieciach. Oferują transport, wyżywienie i mieszkanie gratis. Znajomość języka niepotrzebna.
Gangsterzy zgarniają ponad 90 proc. łupu. Kto chce się wycofać, tego biją, przypalają papierosami, łamią mu palce. Posłusznych też pilnują, śledzą w czasie kradzieży. Gdy któryś wpadnie, przychodzą jako widzowie na proces - żeby nie sypał. Kto obciąży gang, tego po wyjściu zza krat wywożą w nieznane. Jacek mówi, że słyszał nawet o zabójstwach.
34-letni Paweł F. z Rawicza miał dość. Zawieziony przez gangsterów pod supermarket w Malmö, zamiast kraść, oddał się w ręce ochrony i policji. Na posterunku był bezpieczny. Gdy dotarło do niego, że wkrótce wyjdzie na wolność, a tam już będą czekali gangsterzy - powiesił się.
Śmierć w areszcie ogłoszona na policyjnej konferencji prasowej zainteresowała miejscowych dziennikarzy. - Odkryliśmy handel polskimi złodziejami na dużą skalę - mówi Joakim Palmkvist z gazety "Sydsvenskan". - W mieście działają grupy, które wykorzystują setki ludzi jako niewolników do przestępstw - przyznaje Henrik Malmkvist, szef wydziału kryminalnego policji z Malmö. "Wiemy o podobnych gangach w Sztokholmie i Göteborgu. Wykorzystują biednych, niewykształconych ludzi z Polski, którzy nie byli za granicą. Ze strachu robią, co im się każe. To rozbudowana sieć, trudna do rozpracowania. Na szczycie stoją potężni gangsterzy, mieszkańcy Szwecji pochodzenia polskiego. Według Malmkvista, w Malmö jest pięć takich "rodzin" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
INTERIA.PL/PAP