Wytwórnie boją się rozpoczynać zdjęcia do nowych produkcji, bo być może za chwilę trzeba je będzie przerwać. A to kosztuje ogromne pieniądze. Stąd ta ostrożność i nerwowe wyczekiwanie na efekt rozmów z aktorami. Ich zbiorowe kontrakty wygasły wczoraj o północy, a związek zawodowy, który odrzucił nową ofertę, zrzesza 120 tysięcy osób. Nie trudno sobie wyobrazić paraliż Hollywood, jeśli ci aktorzy postanowią zastrajkować. Protestu boją się nie tylko producenci, ale także władze kilku amerykańskich stanów, które zarabiają na produkcji filmowej. Z powodu ostatniego strajku scenarzystów, firmy w samej tylko Kalifornii straciły około 2 miliardów dolarów.