Na miejsce zdarzenia, po 37 latach, przybył ojciec wówczas małej dziewczynki - Richard Lee. W rozmowie z BBC przekonuje, że powrót do wspomnień z tamtych czasów to koszmar. Katrice Lee zaginęła 28 listopada 1981 roku w swoje drugie urodziny. Dziewczynka była na zakupach z matką Sharon w sklepie Schloss Neuhaus w okolicach Paderborn, przy brytyjskiej bazie wojskowej. Ojciec dziewczynki był wojskowym, który wówczas stacjonował w Niemczech.Matka dziecka wspominała, że "dziewczynka rozpłynęła się w ułamku sekundy, to był moment". Do tej pory jej nie odnaleziono, a śledztwo wznawiano już w 2000 roku.W poniedziałek znów na miejsce, gdzie dziewczynka była widziana po raz ostatni, przyjechał ciężki sprzęt, który centymetr po centymetrze ma przeczesać teren. W akcji bierze udział 100 osób - zarówno ze strony brytyjskiej, jak i niemieckiej.Richard Lee, ojciec dziewczynki, nie wierzy, by poszukiwania przyniosły rezultat, choć uważa, że jego córka żyje i mieszka gdzieś w Europie. Twierdzi, że poszukiwania powinny być wznowione lata temu. "Cały czas jednak walczy, to wojskowy, który nie odpuści" - uważa jego przyjaciel Mike Hill. W 2012 roku śledczy przyznali, że podczas pierwszego dochodzenia doszło do wielu błędów. Nie przesłuchano na czas pracowników sklepu, nie poinformowano straży granicznej o zniknięciu dziewczynki, a także nie podano do publicznej wiadomości, że dziecko ma kłopoty ze wzrokiem i mimo że zniknęło w Niemczech, mówi wyłącznie po angielsku.Tymczasem świadkowie tamtych wydarzeń mówią o zielonym samochodzie i mężczyźnie, który widziany był z podobnym do Katrice dzieckiem. Nigdy więcej jednak ich nie widziano.