Od kiedy z początkiem czerwca małżeństwa osób tej samej płci stały się w Kalifornii legalne, swoje związki sformalizowało 18 tys. takich par. Prokurator generalny najludniejszego stanu USA Jerry Brown oświadczył, że małżeństwa te pozostaną ważne. 52 proc. kalifornijskich wyborców odpowiedziało się za przyjęciem poprawki. W dużej mierze była to zasługa czarnoskórych mieszkańców stanu, którzy masowo poszli do urn głosować na demokratycznego kandydata Baracka Obamę, a zarazem silnie sprzeciwiali się małżeństwom homoseksualnym. Analogiczne poprawki do stanowych ustaw zasadniczych przyjęto także w Arizonie, Arkansas oraz na Florydzie. Wynik głosowania w Kalifornii stanowi jednak zaskoczenie, ponieważ stan ten był jednym z pierwszych, który zalegalizował homoseksualne małżeństwa, a tamtejsze społeczeństwo uważane jest za bardzo liberalne. Tony Perkins, prezes konserwatywnego instytutu Rada Badań nad Rodziną (FRC) podkreśla w tym kontekście, że zwycięstwo demokratycznego kandydata w wyborach prezydenckich nie oznacza przyzwolenia na radykalną politykę społeczną, tylko na reformy gospodarcze. "Partia Republikańska przegrała we wtorek, lecz nie wiąże się to z odrzuceniem tradycyjnych wartości moralnych ponieważ dwa stany, które opowiedziały się za Obamą - Floryda i Kalifornia - przyjęły także poprawki do konstytucji w sprawie małżeństw homoseksualnych" - powiedział Perkins. Agencja Associated Press wskazuje, że zwolennicy i przeciwnicy poprawki wydali w Kalifornii na promocję swoich stanowisk 74 mln dol. Tym samym, była to najdroższa kampania o tematyce społecznej w historii USA.