Japonia: Premier rezygnuje z urzędu
Premier Japonii Shinzo Abe, który w środę ogłosił, iż poda się do dymisji, wyjaśnił, że "Japonia potrzebuje nowego lidera w walce z terroryzmem, a także przywódcy, którego naród popiera i któremu ufa".
Zamiar rezygnacji z urzędu Abe przedstawił na konferencji prasowej w Tokio po południu miejscowego czasu (rano czasu polskiego), w dzień po rozpoczęciu nadzwyczajnej sesji japońskiego parlamentu. Na sesji ma zapaść decyzja w sprawie przedłużenia wygasającej 1 listopada misji japońskich zbiornikowców na Oceanie Indyjskim, stanowiącej logistyczne wsparcie dla walki z terroryzmem w Afganistanie i Iraku.
Opozycja, która w wyborach w lipcu przejęła kontrolę w izbie wyższej japońskiego parlamentu, zapowiedziała iż nie dopuści do przedłużenia misji, zastrzegając iż mogłaby wziąć to pod uwagę jedynie w sytuacji gdyby operacja ta odbywała się pod auspicjami ONZ.
Na środowej konferencji prasowej Abe powiedział m.in. iż nie udało mu się uzyskać zgody lidera opozycji Ichiro Ozawy na spotkanie i przedyskutowanie kwestii przyszłości misji przed sesją parlamentu. Abe zasugerował, iż być może innemu premierowi będzie łatwiej doprowadzić do takiego dialogu.
Układ sił w japońskim parlamencie oznacza, że nowego premiera desygnuje ze swego grona i przedstawia parlamentowi do akceptacji rządząca partia Liberalno-Demokratyczna (PLD). Japońska telewizja NHK podała w środę, że posiedzenie kierownictwa PLD w tej sprawie odbędzie się prawdopodobnie na początku przyszłego tygodnia. Sądzi się, że miejsce Abego zajmie także znany z konserwatywnych poglądów były szef dyplomacji Taro Aso.
Abe apelował do swej partii o jak najszybszy wybór następcy.
Ustępujący premier powiedział, iż bierze na siebie odpowiedzialność za "doprowadzenie do zamieszania na scenie politycznej" i za to, że utracił "zdolność jednoczenia szeregów" w realizacji zadań politycznych.
Rezygnacja premiera nastąpiła w trudnym dla rządzącej PLD momencie - po serii skandali korupcyjnych w rządzie oraz porażce w wyborach do izby wyższej parlamentu, po której mimo nacisków w samej partii Abe odmówił podania się do dymisji. Dokonał natomiast przetasowań w gabinecie, jednak już po tygodniu z urzędu zrezygnował kolejny minister - rolnictwa - oskarżony o korupcję i wyłudzenia państwowych funduszy. Pojawiły się wówczas ponownie żądania ustąpienia Abego, a popularność szefa rządu dramatycznie spadła. Według ostatnich sondaży, połowa Japończyków życzyła sobie dymisji premiera, a poparcie dla niego wyrażała tylko jedna trzecia społeczeństwa.
Taro Aso, który zdaniem kół tokijskich ma największe szanse na objęcie urzędu premiera po Shinzo Abe, w końcu sierpnia odszedł ze stanowiska szefa dyplomacji i został mianowany sekretarzem generalnym rządzącej PLD.
Abe - znany z elegancji, a także skrajnie konserwatywnych poglądów - był najmłodszym szefem rządu Japonii i pierwszym premierem tego kraju, urodzonym już po II wojnie światowej.
Nowego premiera wybierać będą obie izby japońskiego parlamentu. Jeśli okaże się, że izba wyższa i niższa wybrały innego kandydata, wówczas zwycięży ten z nich, na którego głosować będzie większość deputowanych w kluczowej niższej izbie japońskiego parlamentu, gdzie PLD nadal dysponuje większością głosów.
INTERIA.PL/PAP