Drugi huragan tegorocznego sezonu na Oceanie Atlantyckim nabrał siły nad ciepłymi wodami Zatoki Meksykańskiej i osiągnął prędkość 160 km/h. Został zaliczony do kategorii drugiej w pięciostopniowej skali Saffira-Simpsona klasyfikującej huragany pod względem intensywności wiatru. Meteorolodzy ostrzegli, że może spaść do 38 cm deszczu, co mogłoby doprowadzić do powodzi i zniszczyć tamy w gęsto zaludnionej dolinie granicznej rzeki Rio Grande. W Meksyku deszcz zalał pola, wichury powywracały drzewa, zamknięto plaże. W USA zamknięto drogę łączącą stały ląd z teksańską wyspą South Padre. Wstrzymano ruch statków w zatoce Corpus Christi, gdzie położona jest duża amerykańska rafineria. Gubernator Teksasu Rick Perry trzyma 1.200 funkcjonariuszy Gwardii Narodowej w stanie gotowości i wydał ostrzeżenie kryzysowe dla 14 nisko położonych hrabstw. Władze zapowiedziały jednak, że nie zarządzą obowiązkowej ewakuacji, jeśli Dolly nie osiągnie prędkości 178 km/h. Na razie ewakuowano 23 tys. osób. Niektórzy nie chcą jednak pozostawiać domów, obawiając się złodziei. W hrabstwie Cameron i na wyspie South Padre 13 tys. osób zostało pozbawionych energii elektrycznej. W Meksyku z rafinerii Petroles Mexicanos ewakuowano 66 pracowników, podobnie jak z zakładu Shell Oil w Zatoce Meksykańskiej. Tegoroczny sezon huraganowy na Oceanie Atlantyckim jest znacznie intensywniejszy; zazwyczaj czwarty tropikalny huragan pojawia się dopiero 29 sierpnia, a w tym roku nadszedł już 20 lipca. W 2004 i 2005 roku huragany, m.in. Katrina, wyrządziły ogromne szkody w Stanach Zjednoczonych.