Karykatura przedstawia następcę tronu, księcia Asturii Filipa Burbońskiego w trakcie pikantnego stosunku seksualnego z żoną, księżną Letycją. Książę mówi do żony: "Jeżeli zajdziesz w ciążę, to będzie to coś najbardziej podobnego do pracy, co do tej pory zrobiłem w życiu". (Księżna urodziła już dwoje dzieci). Karykatura ilustruje tekst zatytułowany "2.500 euro za dziecko". Tyle na mocy ostatniej decyzji rządu będzie wynosiło "becikowe" w Hiszpanii. Prokurator Conde-Pumpido powiedział, że okładka "El Jueves" i słowa włożone w usta księcia były po prostu "niepotrzebne" ze względu na ich grubiański charakter i "nosiły w oczywisty sposób znamiona czynu przestępczego". Podkreślił jednocześnie, że Hiszpania przeżywa obecnie "dobre czasy" jeśli chodzi o wolność słowa, która na ogół "jest dobrze wykorzystywana i uznana", a przypadki kiedy wymiar sprawiedliwości musi interweniować stanowią "absolutny wyjątek". Minister sprawiedliwości Mariano Fernandez Bermejo, zapytany przez dziennikarzy, co sądzi o tej sprawie, odpowiedział, że rząd ma zasadę "nie wyrażać publicznie opinii" na temat toczących się spraw i dochodzeń oraz zapadających wyroków. Wycofanie pisma z kiosków sąd uzasadnił poprzedniego dnia stwierdzeniem: "Karykatura jest wyraźnie poniżająca i szkalująca". - Chcieliśmy tylko wyśmiać wyborczy chwyt (premiera Jose Luisa) Zapatero dotyczący becikowego - wyjaśnił wydawca tygodnika Jose Luis Martin. Redaktor naczelny Albert Monteys nazwał sytuację "żałosną" i powiedział, że "policja będzie miała dużo pracy przy sprawdzaniu ponad 5 tysięcy punktów sprzedaży gazety w całym kraju". Rzecznik Domu Królewskiego Juan Gonzales Cebrian zapewnił, że rodzina królewska nie zwracała się o interwencję przeciwko gazecie. Konstytucja Hiszpanii zabrania cenzury prewencyjnej, ale zezwala na konfiskatę po fakcie publikacji uznanych przez sąd za naruszające prawa człowieka. Hiszpański kodeks karny przewiduje od 6 miesięcy do 2 lat więzienia za znieważenie rodziny królewskiej.