"Gyurcsany to aparatczyk z recyklingu"
Aparatczykiem z recyklingu nazwał premiera Węgier Ferenca Gyurcsanya przywódca opozycyjnej centroprawicowej partii Fidesz Viktor Orban. W wywiadzie dla wtorkowego wydania "Corriere della Sera" podkreślił, że oskarżanie opozycji o wywoływanie zamieszek jest przykładem postkomunistycznej mentalności rządu.
zapewnił, że jego partia jest przeciwna wszelkiej przemocy i przypomniał, że w obawie przed prowokacjami odwołała manifestację przed niedawnymi wyborami do władz lokalnych.
myślą, że wygłaszanie własnych opinii to zamach na instytucje. Według nich ludziom nic do państwa, bo ono należy do funkcjonariuszy, czyli do nich. Reszta ma siedzieć cicho - powiedział Orban.
ani ataku na kraje sąsiednie, by odzyskać terytoria zamieszkane przez Węgrów -dodał, nawiązując do obszarów odłączonych od Węgier po I wojnie światowej.
- Sprawa jest poważna: czy jest u nas wolność zgromadzeń? Jeśli nie możemy wyjść na ulice ze strachu przed incydentami, to znaczy, że manifestacje są zabronione. W demokracji zadaniem sił porządkowych jest oddzielenie agresywnych grup - oświadczył Orban w rozmowie z największą włoską gazetą.
Od 17 września trwają na Węgrzech protesty antyrządowe. Tego dnia ujawniono majową wypowiedź premiera Gyurcsanya z zamkniętego zebrania partyjnego, na którym przyznał, że rządzący socjaliści miesiącami okłamywali społeczeństwo w kwestii faktycznego stanu gospodarki i państwa. W starciach w poniedziałek wieczorem i w nocy z poniedziałku na wtorek 128 osób zostało rannych.
INTERIA.PL/PAP