Głodują w obronie polskiego księdza
Kilkudziesięciu wiernych prowadzi głodówkę w obronie polskiego proboszcza z Łazdun na Grodzieńszczyźnie, któremu władze białoruskie nakazały opuszczenie Białorusi - poinformowało Radio Swoboda.
Protest rozpoczęło w czwartek wieczorem 15 osób, które pozostawały w kościele przez całą noc. W piątek rano odprawiono mszę, a ksiądz udał się na rozmowę z przedstawicielami władz grodzieńskich, którzy wezwali do zakończenia głodówki.
Wierni, w większości ludzie starsi, planują jednak pozostać w świątyni także tej nocy. Protest poparli parafianie sąsiednich Juraciszek, którzy też cały dzień modlili się w swoim kościele.
Ksiądz Mariusz Iliaszewicz, proboszcz parafii świętych Szymona i Judy Tadeusza z Łazdun w rejonie (powiecie) iwiejskim, jest jednym z siedmiu kapłanów i pięciu zakonnic z Polski, którym nie przedłużono na przyszły rok zgody na pracę na Białorusi. Wiza kończy się księdzu Iliaszewiczowi 31 grudnia i do tego czasu powinien on opuścić Białoruś.
W obronie księdza Iliaszewicza, który pełni posługę w Łazdunach od 13 lat, wierni zebrali 12 tys. podpisów. Ksiądz pomagał w remoncie miejscowego kościoła i budowie świątyni w Juraciszkach.
Ks. Iliaszewicz powiedział Radiu Swoboda, że nie wie, dlaczego nie przedłużono mu zezwolenia na pracę. Podkreślił, że jego matka jest Białorusinką, urodziła się w Czaszniszkach, a ojciec w szeregach Armii Czerwonej wyzwalał Białoruś spod okupacji niemieckiej.
Decyzję władz białoruskich w sprawie księży i zakonnic z Polski, którym nie przedłużono zgody na pracę, skrytykował w połowie grudnia w liście duszpasterskim ordynariusz diecezji grodzieńskiej biskup Aleksander Kaszkiewicz. Ocenił, że stanowi ona naruszenie prawa i ingerencję w sprawy Kościoła katolickiego.
W diecezji ogłoszono wówczas tydzień modlitw w intencji pozostania kapłanów i sióstr na Białorusi. W obronie niepożądanych przez władze księży w grodzieńskich parafiach zebrano kilkanaście tysięcy podpisów.
Jako przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich biskup Kaszkiewicz kilkakrotnie składał odwołania od decyzji władz. Na początku grudnia otrzymał trzecią odmowę. Odpowiedź na pismo adresowane do administracji prezydenta Alaksandra Łukaszenki do tej pory nie nadeszła.
Władze tłumaczą swoją decyzję potrzebą zwolnienia miejsca dla młodych duchownych z Białorusi.
INTERIA.PL/PAP