Francja znów zagrożona?

Jej szef Fara Kemi Seba, nazywany "Czarnym Hitlerem", z którym rozmawiał korespondent RMF FM, zapowiada, że nie podporządkuje się zakazom.

Marek Gładysz: Mówicie: "Jeżeli przyjdzie po nas policja, to poleje się krew"; "Jak ktoś chce nas zdeptać, obcinamy mu nogę". Przemoc jest dla pana rozwiązaniem politycznym?

Fara Kemi Seba: To, co pan nazywa przemocą, my nazywamy inteligencją. Kiedy ktoś nas atakuje, odpowiadamy tak samo. My padamy ofiarą przemocy już od ponad pół tysiąca lat! Epoka Martina Luthera Kinga się skończyła! Jeżeli pana uderzymy, jestem przekonany, że nie nadstawi nam pan z uśmiechem drugiego policzka. Na imigranckich przedmieściach jest pełno broni. Zeszłoroczne zamieszki były niczym w porównaniu do tego, co dopiero czeka Francję. Posłuchaj:

Żąda pan od Francji wypłacenia odszkodowań krajom afrykańskim za kolonizację i niewolnictwo. To pana zdaniem żądanie realistyczne?

Żądamy tego i to otrzymamy. Wymiar sprawiedliwości znajduje się w rękach ludzi, którzy nas okradali. Będziemy więc sami wymierzać sprawiedliwość, bo mamy tego dosyć. Nie chcemy żyć na Zachodzie. We Francji mieszkamy nie dlatego, że podoba nam się wieża Eiffla, tylko dlatego, że nasi przodkowie zostali skolonizowani i deportowani. Chcemy wrócić do Afryki, ale dopiero wtedy, kiedy Francja zwróci nam zrabowane bogactwa. To wcale nie znaczy, że nienawidzimy białych - nie chcemy po prostu z białymi obcować.