W piątek przed południem prezydent Francji wygłosił w paryskiej Szkole Wojennej przemówienie na temat strategii obronnej i odstraszania jądrowego. Nicolas Barotte pisze na stronie internetowej dziennika "Le Figaro", że prezydent wyraźnie stwierdził, iż "żywotne interesy Francji (...) zyskały obecnie wymiar europejski", choć wciąż nie zdefiniował, czym są te interesy. Macron zaproponował otwarcia dialogu strategicznego w sprawie odstraszania nuklearnego - pisze Barotte. Uczestniczyć w dialogu mają "ci, którzy zechcą", ale jak zaznacza komentator, prezydent "nikogo nie wymienił po imieniu". "Liczą na parasol amerykański" A to dlatego, że "wciąż zbyt wiele jest niechęci i wątpliwości. Niektóre państwa europejskie bronią swej neutralności i nie godzą się na broń jądrową. Inne liczą przede wszystkim na parasol amerykański" - czytamy w "Le Figaro". Na portalu Huffington Post Romain Herreros przypomina, że podczas wizyty państwowej w Polsce prezydent przedstawił gospodarzom zasadnicze linie swego przemówienia, a przede wszystkim jego "wymiar europejski". Herreros cytuje ekspertów, którzy oceniają, że polityka obronna Macrona jest kontynuacją poprzedników. Cytuje eksperta od obronności, Michela Goyę, który przypomina, że "od (Francois) Mitterranda wszyscy prezydenci, mówiąc o odstraszaniu jądrowym", brali pod uwagę aspekt europejski. Wśród Europejczyków "króluje wielka mglistość" Nathalie Guibert na stronie internetowej dziennika "Le Monde" również zauważa, że słowa prezydenta wpisują się w "narodową tradycję doktryny" odstraszania jądrowego. Zwraca też uwagę, że prezydent powiedział, iż francuskie "siły jądrowe wzmacniają bezpieczeństwo Europy samym swym istnieniem". Na retoryczne pytanie, czy prezydent mógł pójść dalej w kwestii wspólnej obrony Europy, dziennikarka odpowiada, że "podstawowe interesy europejskie, choć w sposób poufny dyskutowane są przez partnerów, zawsze mniej będą się liczyć niż żywotne interesy Francji". Guibert cytuje byłego szefa sztabu generalnego Henriego Bentegeat, który powiedział, że podstawnym pytaniem, jakie zadają sobie Europejczycy, jest to, "kto zadecyduje o tym, że zagrożone są nasze żywotne interesy. To, że może o tym samodzielnie zadecydować prezydent Francji, jest poważną kwestią" zniechęcającą partnerów do tego, by zaangażować się w "dialog strategiczny". W tym samym artykule Guibert cytuje ekspertkę Fundacji na rzecz Studiów Strategicznych (FRS) Emmanuelle Maitre, która tłumaczy, że pod przemówieniem prezydenta Francji nie podpiszą się Irlandia i Austria, państwa, które "promują traktat o zakazie broni jądrowej". A władze "Niemiec, Holandii i Belgii nie mogą wypowiadać się na rzecz odstraszania jądrowego ze względu na nieprzychylne nastawienie opinii publicznej". Jej zdaniem to Niemcy i Polska są państwami, z którymi Francja może najlepiej prowadzić "debatę strategiczną". Jeśli jednak idzie o konkretne propozycje w sprawie kontroli zbrojeń, to wśród Europejczyków "króluje wielka mglistość" - dodaje Maitre. Z Paryża Ludwik Lewin