Egzotyczna "Oś Dobra"
Wenezuelski dyktator Hugo Chavez buduje sojusz przeciwko USA. Ta mozaika lewicowych rządów latynoskich, dyktatur postsowieckich i reżimów islamskich to chyba najbardziej egzotyczny sojusz świata - pisze "Przekrój".
Chaveza w Ameryce Łacińskiej popierają Boliwia, na czele z Hugo Moralesem, i Kuba. Zwolenników znajdzie także wśród innych lewicowych prezydentów krajów Ameryki Łacińskiej, którzy jednak nie chcą konfrontacji z USA.
Prezydent Wenezuali pragnie rozszerzyć swój "front" poza Ameryką Łacińską. Latynoski dyktator był pierwszym od lat gościem Aleksandra Łukaszenki spoza dawnego ZSSR. Po wizycie w Mińsku powiedział, że zyskał w osobie prezydenta Białorusi nowego przyjaciela - pisze "Przekrój". Zaraz potem wyruszył do Moskwy, gdzie ku przerażeniu rządu USA podpisał niebagatelne kontrakty na zakup rosyjskiego sprzętu wojskowego. I ogłosił, że zamierza rozpocząć w Wenezueli produkcję kałasznikowów.
Chavez na łamach mediów otwarcie przyznaje Iranowi prawo do budowania własnej bomby atomowej. W związku z tym, po przyjeździe do Teheranu, także tam witano go jak bohatera. Jak podaje "Przekrój", Chavez zabrał też głos w sprawie Libanu, mówiąc w arabskiej Al-Dżazirze, że Izraelczycy robią z mieszkańcami Libanu to samo, co robił z Żydami Hitler.
Nie brakuje mu również cichych stronników w Europie. W czasie wizyty w Londynie Chavez został entuzjastycznie przywitany przez lewicowego burmistrza miasta, Kena Livingstone'a.
Jednak zdaje się, że nikt nie traktuje Chaveza i jego planów poważnie - czytamy w "Przekroju".