W hali koncertowej Nokia Theatre, niedaleko Staples Center, gdzie z udziałem gwiazd odbyła się ceremonia pożegnania piosenkarza, pojawią się m.in. członkowie zespołu Jacksona, wykonawcy jego testamentu, a także jego współpracownik i reżyser filmu "This is it" Kenny Ortega. Na liście gości znaleźli się ponadto raper Snoop Dogg i piosenkarz Smokey Robinson. Między środą a piątkiem dwugodzinny film ma trafić na ekrany kin w większości krajów świata. Będzie wyświetlany ok. dwóch tygodni. Film powstał na podstawie ponad 100 godzin materiałów z prób, w czasie których gwiazdor szlifuje układy choreograficzne i wykonuje swoje największe hity. Filmu nie widzieli jeszcze krytycy, ale producent filmu, Sony Pictures, który za prawa do nagrań zapłacił 60 mln dolarów, w ubiegłym tygodniu pokazał 12-minutowy klip z dokumentu dziennikarzom. Film w całości widzieli natomiast niektórzy członkowie rodziny Jacksona i jego przyjaciele. W poniedziałek swoimi przemyśleniami podzieliła się długoletnia przyjaciółka Jacksona Elizabeth Taylor, która napisała w internecie, że film "utwierdza geniusz Michaela w każdym aspekcie twórczości". Fani piosenkarza są podzieleni. Część protestuje przeciwko projekcji filmu, argumentując, że ukrywa on pogarszający się stan zdrowia Jacksona. Planowane są akcje rozdawania ulotek, a na stronie www.this-is-not-it.com zamieszczono apel o bojkotowanie filmu. Seria 50 koncertów Michaela Jacksona w londyńskiej hali O2 Arena miała się rozpocząć w lipcu. Piosenkarz zmarł 25 czerwca w Los Angeles, prawdopodobnie w rezultacie zastrzyku śmiertelnej dawki propofolu - silnego leku znieczulającego. W centrum śledztwa znalazł się ostatni lekarz gwiazdora, Conrad Murray.