Na Sri Lance panuje największy krach gospodarczy od dziesięcioleci - relacjonuje CNN. W związku z tym rząd postanowił, że pracownicy sektora publicznego będą pracować cztery dni w tygodniu, a wolny piątek będą mogli przeznaczyć na... uprawy. Płaca pracowników nie zostanie pomniejszona, a zmiana będzie obowiązywać przez trzy miesiące - głosi rządowa decyzja. Pracownicy sektora państwowego będą w tym czasie mogli skupić się na prowadzeniu dodatkowej działalności rolniczej na potrzeby własne. Kraj jest bowiem pochłonięty kryzysem żywnościowym. To jednak nie koniec problemów. Największy kryzys w historii kraju W szpitalach brakuje lekarstw i sprzętu chirurgicznego; nie ma leków potrzebnych do kuracji pacjentów z chorobami serca oraz szczepionek przeciwko wściekliźnie. Rząd jest zmuszony do drukowania pieniędzy, by móc zapłacić za podstawowe produkty i usługi oraz wypłacić wynagrodzenia pracownikom sektora publicznego. Doprowadzi to jednak do dalszego wzrostu inflacji. Władze nadal poszukują środków na opłacenie zaplanowanych dostaw paliw. Z powodu ich niedoboru przerwy w dostawach elektryczności mogą wzrosnąć do 15 godzin na dobę - zapowiedział lankijski premier, cytowany przez CNN. Dodał przy tym, że krajowe zapasy benzyny wystarczą zaledwie na jeden dzień. To z kolei wpływa na całą infrastrukturę i funkcjonowanie społeczeństwa. Mieszkańcy Sri Lanki borykają się z przerwami w dostawach prądu, czy też zakłóceniami w transporcie. Ludzie stoją w kolejkach, by kupić paliwo i żywność, których notorycznie brakuje. Niektóre sklepy przestały działać z uwagi na fakt, że zakłócone dostawy energii powodują awarie zamrażarek i psucie produktów. Nowe przepisy dotyczą ok. miliona pracowników. Nie będą one obowiązywać pracowników szpitali, portów, czy sektora energetycznego. Rząd ma również inny pomysł. Chce, by mieszkańcy Sri Lanki wyjeżdżali za pracą za granicę, a do kraju wysyłali pieniądze. Zachętą ma być pięcioletni urlop bez konsekwencji, po którym bez przeszkód pracownicy będą mogli wrócić do kraju i podjąć pracę, którą wcześniej wykonywali. Przyczyny kryzysu Przyczyną trwającego na Sri Lance kryzysu jest m.in. niezrównoważone zadłużenie kraju i brak dewiz do spłacania kredytów i obsługi importu. - W listopadzie 2019 roku nasze rezerwy walutowe wynosiły 7,5 mld USD. Dzisiaj wyzwaniem jest znalezienie w kasie państwa miliona dolarów - przyznał Ranil Wickremesinghe, wzywając mieszkańców do przygotowania się do poświęceń. Na Sri Lance od miesięcy trwają masowe protesty, które doprowadziły do upadku rządu Mahindy Rajapaksy. 9 maja doszło do zamieszek, w czasie których płonęły domy polityków i zginęło co najmniej osiem osób, a około 230 zostało rannych. Choć turyści nie są celami ataków, polskie MSZ odradza podróże na Sri Lankę.