Czechy: Polski właściciel sieci sklepów z dopalaczami na wolności
Sąd okręgowy w Ołomuńcu poinformował w poniedziałek, że działając jako sąd wyższej instancji zwolnił z więzienia Polaka, właściciela czeskiej sieci sklepów Amsterdam Shop, sprzedających dopalacze, czyli syntetyczne substancje odurzające.
W listopadzie Artur K. został skazany na karę dwóch lat więzienia za propagowanie narkomanii. Sąd wyższej instancji dopatrzył się jednak błędów procesowych i zwolnił go, jednocześnie kierując sprawę do sądu rejonowego do powtórnego rozpatrzenia.
Werdykt sądu w Ołomuńcu zapadł na zamkniętej rozprawie jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, jednak opinię publiczną powiadomiono o nim dopiero teraz.
Informację o zwolnieniu Polaka z więzienia potwierdził obrońca oskarżonego Tomasz Sedlaczek. Dodał, że jego klient spędził Boże Narodzenie już w domu.
Sprawa trafiła do sądu wyższej instancji na wniosek skazanego. Arturowi K. za propagowanie narkomanii groziło nawet pięć lat więzienia. Oskarżenie argumentowało, że dopalacze sprzedawane w sklepach Artura K. jako "przedmioty kolekcjonerskie" to w rzeczywistości syntetyczne narkotyki. Potwierdzili to biegli, przyrównując działanie badanych substancji do marihuany, ecstasy czy amfetaminy. Dodatkowym argumentem prokuratury była agresywna kampania reklamowa, którą sieć Amsterdam Shop przeprowadziła w Czechach.
25-letni Polak twierdził przed sądem, że oferował wyłącznie przedmioty kolekcjonerskie, nieprzeznaczone do spożycia. Zdaniem jego obrońcy w przypadku Artura K. chodziło o pokazową karę. Wskazał przy tym, że mężczyzna nie jest jedyną osobą sprzedającą w Czechach podobne produkty.
W kwietniu 2011 roku w Czechach wprowadzono zakaz sprzedaży dopalaczy. Znowelizowana ustawa o substancjach uzależniających zabrania dystrybucji 33 syntetycznych związków, których działanie jest podobne do wpływu narkotyków naturalnych na organizm.
Czeski parlament uchwalił zakaz sprzedaży dopalaczy w trybie przyspieszonym ze względu na coraz większą liczbę sklepów z tymi substancjami w Czechach. Wiele firm sprzedających dopalacze trafiło do Czech z Polski, gdzie zostały zdelegalizowane jesienią 2010 roku. Klienci tych sklepów również często przybywali z Polski. Sklepy z dopalaczami najpierw pojawiły się na czesko-polskim pograniczu, a później w całych Czechach.