W ten sposób szef resortu rolnictwa w Pradze chce walczyć z - jak to określił - wątpliwą jakością niektórych polskich produktów spożywczych. Problem chce poruszyć na najbliższym posiedzeniu unijnych ministrów rolnictwa. - Chcemy, aby istniała taka możliwość w przypadku, gdy dojdzie do zagrożenia bezpieczeństwa obywateli - powiedział Bendl w telewizyjnym programie publicystycznym. Czesi ostro krytykują polskie władze za brak szczegółowych informacji dotyczących tzw. afery solnej. Już na początku marca Praga zwróciła się do Warszawy o dane na temat polskich przedsiębiorstw, które do żywności dodawały sól techniczną zamiast soli jadalnej i prosiła o wyjaśnienia, w jakich artykułach może się ona znajdować. Czechy wstrzymały import soli z Polski. Według strony czeskiej w czwartek w czasie wizyty w Warszawie czeska delegacja resortu rolnictwa po raz kolejny uzyskała obietnicę otrzymania listy podejrzanych firm, ale skarżyła się, że strona polska zwleka z jej przekazaniem. Poznańska prokuratura, prowadząca śledztwo w sprawie tzw. afery solnej, poinformowała w piątek, że nie przewiduje przekazywania komukolwiek materiałów z tej sprawy. Polskie ministerstwo rolnictwa zaprzeczyło, jakoby delegacja czeskiego resortu rolnictwa usłyszała obietnicę otrzymania listy firm, które mogły sprzedawać sól przemysłową zamiast spożywczej. - Decyzja należy wyłącznie do prokuratury - podkreślił resort. W niedzielnym programie telewizyjnym minister Bendl uznał, że konieczne jest zapobieganie podobnym przypadkom, a przepływ informacji ze strony polskiej musi ulec poprawie. Jego zdaniem możliwość wstrzymania importu ochroniłaby konsumentów. Obecnie jednostronne wprowadzenie zakazu importu żywności z Polski naraziłoby Czechy na sankcje ze strony UE. Czeska Państwowa Inspekcja Rolniczo-Żywnościowa (SZPI) informowała ostatnio, że problemy dotyczą też innych produktów spożywczych z Polski. Sieci Makro nakazała wycofanie polskich kiszonych ogórków i kapusty z powodu zawartości kwasu mrówkowego, który jest zakazany w czeskim przemyśle spożywczym. Zdaniem szefa SZPI Jakuba Szebesty, który wystąpił w telewizji obok Bendla, informacje o produktach żywnościowych z Polski są niedostateczne. Dlatego też - podkreślał - instytucje UE powinny wywierać na Polskę silniejszy nacisk, by potrzebne dane przekazywała. "Polski produkt jest dla nas wysoce ryzykowny" - oświadczył Szebesta. Minister Bendl przed kilkoma dniami powiedział, że jeśli Polska w najbliższym czasie nie przekaże Czechom żądanych informacji, zwróci się do premiera Petra Neczasa, aby ten sprawę poruszył w rozmowie z szefem polskiego rządu Donaldem Tuskiem.