Pięcioodcinkowy serial HBO miał premierę na przełomie maja i czerwca. Przedstawiono w nim szczegółowo przebieg katastrofy, do której doszło 26 kwietnia 1986 r. w elektrowni atomowej w Czarnobylu oraz jej skutki, widziane oczami m.in. fizyka prof. Walerija Legasowa. Tygodnik "Moscow Times" podaje, że państwowe media w Rosji uruchomiły "krucjatę przeciwko serialowi". Według nich, produkcja ma zawierać kłamstwa i manipulacje. Pojawiają się też opinie, że "Czarnobyl" powstał na zlecenie rywali rosyjskiego Rosatomu.Publicyści i eksperci prorządowej telewizji NTV uznali "Czarnobyl" za "zbyt amerykański, ideologiczny, sensacyjny i stawiający obywateli ZSRR w złym świetle". Rosyjska telewizja od kilku miesięcy pracuje nad swoim serialem poświęconym katastrofie. O tym, że obraz powstanie, poinformowała już kilka miesięcy temu. Jak podano, miał to być "pierwszy wieloodcinkowy film fabularny przedstawiający chronologię awarii i opowiadający o bohaterskiej codzienności likwidatorów jej następstw".Amerykanie wyprzedzili jednak NTV z premierą swojego formatu. Rosyjski serial ma trafić na ekrany w październiku.Portal Belsat.eu podaje, że w rosyjskiej wersji po złej stronie mocy mają stać Amerykanie. "Ukraiński oddział KGB dowiaduje się, że amerykański wywiad jest zainteresowany Czarnobylską Elektrownią Jądrową. By wykryć zachodniego szpiega Albera Lenza (granego przez Dmitrija Uljanowa) do Prypeci przyjeżdża podpułkownik wywiadu wojskowego GRU Andriej Nikołajew (grany przez Igora Pietrenkę)" - brzmi zarys fabuły, cytowany przez portal. Białoruski działacz opozycyjny Franak Wiaczorka nie ma wątpliwości, że rosyjski serial będzie propagandową produkcją. Serial HBO bije absolutne rekordy popularności. Już dzień po wyemitowaniu ostatniego odcinka znalazł się na pierwszym miejscu w rankingu najpopularniejszych produkcji telewizyjnych na świecie w bazie IMDb.