Proces Gu Kailai, która jest znanym adwokatem, określany jest jako najbardziej polityczny od 30 lat. Zdaniem wielu Chińczyków, jest on w istocie fragmentem kampanii przeciwko Bo Xilai, określanemu jako ambitny populista, który zyskał sobie potężnych i wpływowych wrogów starając się dołączyć do nowego pokolenia czołowych przywódców Chin. Był uważany za jednego z czołowych kandydatów do Stałego Komitetu Biura Politycznego, czyli do ścisłego kierownictwa chińskiego. Bo Xilai został zawieszony w prawach członka Biura Politycznego w kwietniu br. i oskarżony o niesprecyzowane bliżej "naruszenia dyscypliny". Obecnie toczy się przeciwko niemu śledztwo. Obecnie w Chinach trwa zmiana pokoleniowa na szczytach władzy. Oczekuje się, że nowe kierownictwo zostanie zaprezentowane w październiku br. Gu Kailai oraz zaprzyjaźniony z jej rodziną znajomy oskarżeni są o otrucie w listopadzie ub. r. brytyjskiego biznesmana Neila Heywooda. Znaleziono go martwego w hotelu w mieście Chongqiing i początkowo jako przyczynę śmierci podawano atak serca. Reuter informuje, że już pierwszego dnia procesu doszło do protestów. Dwóch zwolenników Bo Xilai policja siła zaciągnęła do samochodu. Wcześniej potępiali proces jako ukartowany i śpiewali patriotyczne pieśni. Policja utworzyła kordon wokół budynku sądu w Hefei, stolicy prowincji Anhui. Ulice prowadzące do gmachu są zablokowane. Wstęp na salę sądową jest ściśle kontrolowany; nie wpuszczono m. in. dziennikarzy, ale zaproszono dwóch brytyjskich dyplomatów ze względu - jak podano - narodowość ofiary. Zazwyczaj władze chińskie nie zgadzają się na obecność cudzoziemców na rozprawach sądowych. Proces uważany jest za najbardziej sensacyjny od czasu skazania członków tzw. Bandy Czworga, ponad 30 lat temu, za przestępstwa popełnione podczas Rewolucji Kulturalnej w latach 1966-76. Oczekuje się, że proces Gu Kailai nie będzie długi. Wyrok może zapaść już za kilka tygodni, chociaż nie wyklucza się, że może to nastąpić dużo wcześniej.