Brytyjczycy krytykują przyjazdy aborcyjne Polek
Parlamentarzyści brytyjscy - zarówno konserwatyści, jak i laburzyści - skrytykowali fakt, że Polki chcące poddać się aborcji przyjeżdżają do Wielkiej Brytanii z powodu ograniczeń prawnych we własnym kraju - informuje dziennik "Daily Mail".
Według konserwatywnej deputowanej Ann Widdecombe, Wielka Brytania przeistoczyła się w "europejską stolicę aborcji", a brytyjskie przepisy są "o wiele, wiele za liberalne".
Laburzysta Kevin Barron, szef Komisji Zdrowia w Izbie Gmin także uważa, że brytyjski system opieki zdrowotnej "absolutnie nie powinien finansować przeprowadzania przez Polki aborcji". Według niego jest to "wbrew wszelkim przepisom".
Takiego samego zdania jest współszefowa stowarzyszenia obrony praw pacjentów "Patient Concern" Joyce Robins, która wskazuje, że brytyjski system opieki zdrowotnej jest obecnie w rozsypce.
Plakaty w Polsce
"Daily Mail" nawiązuje do kampanii organizacji Separatystyczne Rewolucyjne Oddziały Maciczne (SROM), która rozwiesiły na przystankach komunikacji miejskiej w Łodzi plakaty zachęcające Polki do aborcji na Wyspach Brytyjskich. Gazeta informuje w tym kontekście, że według polskiej Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny co roku tysiące Polek udają się do Wielkiej Brytanii w celu przeprowadzenia aborcji po uzyskaniu odmowy w kraju.
Plakaty, które pojawiły się w Łodzi, wzorowane są na reklamach jednej z popularnych kart płatniczych. Znajduje się na nich wyliczenie kosztów związanych z wyjazdem i usunięciem ciąży w publicznej przychodni na Wyspach Brytyjskich. Wszystko ma kosztować "mniej niż w podziemiu aborcyjnym w Polsce".
Łódzka prokuratura sprawdza już, czy organizacja, która rozwiesiła plakaty, nie popełniła przestępstwa. - Wdrożone zostały czynności sprawdzające, mające na celu ustalenie, czy można mówić o popełnieniu przestępstwa w szczególności polegającego na udzieleniu kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży - poinformował rzecznik Krzysztof Kopania. Za przestępstwo to grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Na temat plakatów w Łodzi czytaj więcej TUTAJ
INTERIA.PL/PAP