Według dziennika, budżet na okres 1 roku byłby ustalany w oparciu o kwalifikowaną większość głosów, w odróżnieniu od wieloletniego wymagającego jednomyślności. Przyjęcie takiego rozwiązania wymagałoby jednak licznych działań ustawodawczych, a problem stwarza to, że strona przychodów takiego rocznego budżetu i tak wymaga aprobaty wszystkich członków. Z braku jednomyślności w tym względzie zagrożone byłyby rabaty dla Niemiec, Holandii i Szwecji, nie mówiąc o systemie pobierania należności celnych i innych źródeł finansowania UE - wyjaśnia gazeta. "Byłoby to technicznym koszmarem" - ocenia unijny dyplomata. Nie mniej "zarówno brukselscy oficjele jak i dyplomaci badają prawne i techniczne aspekty takiego rozwiązania" - twierdzi "Financial Times" zaznaczając, że nie ma jasności, czy jest to wybieg mający na celu wywarcie presji na Davida Camerona, by przystał na kompromis na czwartkowym szczycie, czy też dalej idący plan. Według źródeł cytowanych przez dziennik, "takie odrębne podejście, jeśli zostanie podtrzymane będzie miało poważne skutki i może zaszkodzić i tak już delikatnym stosunkom Londynu z Brukselą". Urząd premiera Camerona zasygnalizował w niedzielę, że wie o tych zabiegach, ale zaznaczył, że budżetowe porozumienie bez Brytyjczyków jest nie do przyjęcia. "W ostatecznym rachunku musimy (rząd brytyjski - PAP) zgodzić się na wydatki przewidziane w budżecie. Wnosimy do nich istotny wkład netto i Izba Gmin ma zdecydowane stanowisko w tej sprawie" - powiedział gazecie rzecznik Camerona. "FT" przypomina, że Cameron chce zamrożenia nowego, wieloletniego budżetu na poziomie z 2011 r. powiększonego o wskaźnik inflacji. Podobne stanowisko zajmuje Szwecja. Także inne kraje mogą udaremnić porozumienie, np. Francja dążąca do utrzymania obecnego poziomu subsydiów rolnych. Współpracownicy Camerona sądzą, że szanse na porozumienie w sprawie budżetu wzrosło do blisko 30 proc. z początkowych 10 proc., ale przewidują, że najbardziej prawdopodobnym wynikiem czwartkowego szczytu będzie kontynuowanie negocjacji w przyszłym roku.