Belgia: Król walczy o wyjście z impasu
Król Belgów Albert II, zwrócił się w niedzielę do flamandzkiego polityka Yves'a Leterme'a, któremu w lipcu powierzył misję tworzenia rządu, by podjął nowe rozmowy w celu znalezienia wyjścia z politycznego impasu.
Ugrupowanie Leterme'a - Partia Chrześcijańsko-Demokratyczna i Flamandzka - wygrała w czerwcu wybory parlamentarne.
Król poprosił o wznowienie negocjacji między chadekami i liberałami, których ugrupowania są podzielone na obozy francusko- i flamandzkojęzyczne - podał w komunikacie pałac królewski. Sam Leterme poinformował, że przedstawił nowe rozwiązanie dla koalicyjnych sporów, ale nie podał żadnych szczegółów.
W piątek król zawiesił negocjacje belgijskich partii politycznych. Rozmowy trwały ponad dwa miesiące i nie przyniosły żadnych rezultatów. W ciągu weekendu Albert II przeprowadził szereg spotkań w cztery oczy z liderami różnych partii.
Od połowy lipca cztery partie toczyły rozmowy w sprawie stworzenia centroprawicowej koalicji: dawni sojusznicy - Flamandzcy Liberałowie i Demokraci (VLD) oraz waloński Ruch Reformatorski (MR), a także dwa ugrupowania dawnej opozycji, Partia Chrześcijańsko-Demokratyczna i Flamandzka (CD&V) oraz jej waloński odpowiednik Centrum Demokratyczno-Humanistyczne (CDH). Flamandzcy chadecy, którzy wygrali wybory, oprócz swojej siostrzanej partii po stronie walońskiej, muszą zaprosić do koalicji jeszcze jedno ugrupowanie.
Głównymi tematami negocjacji są kwestie dotyczące budżetu i polityki gospodarczej, a także żądania Flandrii w sprawie reformy funkcjonującego już od 40 lat w Belgii systemu federalnego.
Dopiero pod koniec tygodnia Leterme przedstawił stronie walońskiej listę żądań ze strony Flamandczyków. W czwartek wieczorem partie walońskie, które uczestniczą w rozmowach, przedstawiły swoją własną listę.
Wiele z punktów, które się na niej znalazły, jest nie do przyjęcia dla strony flamandzkiej, m.in. propozycja referendum dla prowincji flamandzkich znajdujących się w pobliżu Brukseli, w którym mieszkańcy zdecydowaliby, czy chcą przynależeć do Flandrii czy też do francuskojęzycznej Walonii. Innym pomysłem strony walońskiej, który oburza Flamandczyków, jest zmniejszenie przedstawicieli strony flamandzkiej w instytucjach dwujęzycznego regionu Brukseli, w którym większość mieszkańców jest francuskojęzyczna.
INTERIA.PL/PAP