Poprzedni oficjalny bilans ofiar mówił o co najmniej pięciu zabitych i 60 rannych. Według policji jedna z ofiar śmiertelnych to obywatel Sri Lanki. Po kilku godzinach walki z ogniem strażacy poinformowali, że "już prawie opanowali" sytuację. Akcję gaśniczo-ratunkową prowadzono z udziałem 22 jednostek straży pożarnej, policji i wojska, skierowano do niej m.in. wojskowe śmigłowce. Jak podaje agencja dpa, pożar z niewyjaśnionych na razie przyczyn wybuchł ok. godz. 13 (godz. 8 w Polsce) na dziewiątej z 19 kondygnacji biurowego wieżowca FT Tower. Wiele osób uwięzionych w płonącym budynku gorączkowo wymachiwało rękami z okien i z dachu, podczas gdy setki zgromadzonych przed budynkiem przechodniów przyglądały się dramatycznej sytuacji i modliły się za znajdujących się wieżowcu ludzi. Strażacy na specjalnych wysięgnikach wybijali szyby w wieżowcu, aby uwolnić gromadzące się w środku toksyczne gazy oraz ratować ludzi. Kilka osób w budynku postanowiło po linie spuścić się na ziemię; jedna z nich niechcący puściła linę i spadła. Według lokalnych mediów część ofiar śmiertelnych to desperaci, którzy ratowali się skokiem z okna. Biurowiec, w którym doszło do tragedii, jest położony w Banani, ruchliwej dzielnicy handlowej 20-milionowej dhakijskiej metropolii, gdzie znajdują się liczne budynki biurowe, restauracje i uniwersytety. Z powodu niedostatecznych zabezpieczeń przeciwpożarowych i nieprzestrzegania przepisów śmiertelne w skutkach pożary nie należą w Bangladeszu do rzadkości. W lutym w rozległym pożarze w starej części Dhaki śmierć poniosło 71 osób. W 2012 roku ogień strawił budynek fabryki odzieży na przedmieściach miasta; zginęło co najmniej 112 osób uwięzionych za zamkniętymi bramami zakładu. Niecałe pół roku później ponad 1,1 tys. osób zginęło w Dhace, gdy zawalił się inny budynek mieszczący zakłady odzieżowe.