Armenia: Proprezydenckie partie wygrały wybory
W wyborach parlamentarnych w Armenii, które odbyły się w sobotę, najwięcej głosów zdobyła Republikańska Partia Armenii (RPA), przyjaznego Rosji obecnego premiera Serża Sarkisjana - podano w niedzielę w Erewanie.
Prozachodnia opozycja twierdzi, że w wielu regionach kraju dochodziło do kupowania głosów.
Zachodni obserwatorzy ocenili jednak, że wybory były generalnie uczciwe - w porównaniu z poprzednimi.
Ugrupowanie Sarkisjana, wiernego sojusznika i potencjalnego następcy prezydenta Roberta Koczariana, uzyskało 32,9 proc. głosów - poinformowała w niedzielę w Erewanie centralna komisja wyborcza po obliczeniu wszystkich głosów.
Na drugim miejscu znalazła się, uważana również za prorządową, partia "Dostatnia Armenia" (14,7 proc.), założona w 2005 r. przez dawnego sportowca, a dziś miliardera, Gagika Carukiana.
Trzecią siłą polityczną okazała się obecna w rządzie Armeńska Federacja Rewolucyjna - 12,8 proc. głosów.
Opozycyjna Partia na rzecz Praworządnego Kraju byłego szefa parlamentu Artura Bagdasariana zdobyła 6,9 proc.
Frekwencja wyborcza wynosiła 57 proc.
O 131 miejsc w Zgromadzeniu Narodowym walczyły 22 partie i jeden blok.
Przebieg głosowania obserwowało blisko 400 obserwatorów zagranicznych, z tego 300 z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE).
w stosunku do poprzednich wyborów parlamentarnych w 2003 roku nastąpiła wyraźna poprawa.
- Zostały one w przeważającej części przeprowadzone zgodnie z międzynarodowymi standardami przewidzianymi dla demokratycznych wyborów. Pozostało jednak jeszcze wiele do zrobienia w tej kwestii - powiedziała na konferencji prasowej w Erewanie szefowa delegacji obserwatorów OBWE, Tone Tingsgaard.
Dla Sarkisjana sobotnie wybory były testem przed wyborami prezydenckimi w styczniu 2008 roku. Szef rządu uważany jest za kandydata popieranego przez Roberta Koczariana, który zgodnie z konstytucją nie może się ponownie ubiegać o urząd szefa państwa.
Mała chrześcijańska Armenia, zdana na poparcie Rosji, posiada niewiele bogactw naturalnych, a jej gospodarczy rozwój jest ograniczany m.in. na skutek zamknięcia granic przez muzułmańskich sąsiadów: Azerbejdżan i Turcję w związku ze sporem o Górski Karabach.
Górski Karabach to ormiańska enklawa, nad którą Azerbejdżan utracił kontrolę na rzecz Armenii w wyniku sześcioletniego konfliktu zbrojnego na początku lat 90.
INTERIA.PL/PAP