Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Areszt dla podejrzanego o listy-pułapki

Brytyjska policja aresztowała mężczyznę w związku z serią listów-pułapek, które lekko raniły w Wielkiej Brytanii kilka osób. Nie wykluczono istnienia jeszcze jednej przesyłki, której dotąd nie doręczono.

Anton Setchell ze Scotland Yardu poinformował, że mężczyzna zatrzymany w Cambridge we wschodniej Anglii ma ok. 20 lat. Do tej pory trwa przesłuchanie, a jego dom jest przeszukiwany.

Setchell określił poniedziałkowe aresztowanie jako "bardzo ważne". - Na tym etapie nie jestem w stanie zagwarantować, że w systemie pocztowym nie krąży jeszcze jedna przesyłka-pułapka - dodał.

Policja informowała wcześniej, że listy-pułapki prawdopodobnie miały jedynie przestraszyć, a nie zabijać. Koperty formatu A5 nie zawierały konwencjonalnych materiałów wybuchowych i prawdopodobnie były w nich malutkie urządzenia pirotechniczne.

Według agencji Reutera, od 18 stycznia do 7 lutego rozesłano siedem listów-pułapek, które raniły 10 osób.

Listy wybuchały w dwóch seriach - najpierw w laboratoriach sądowych w środkowej Anglii, a potem w instytucjach związanych z motoryzacją. Wywołało to w mediach spekulacje, że nadawcą listów był obrońca praw zwierząt albo kierowca mający zatargi z policją.

Dziesięć dni temu policja zatrzymała w tej samej sprawie innego mężczyznę. Człowiek ten, prawdopodobnie mający problemy psychiczne, sam zadzwonił do BBC i przyznał się do wysłania listu- pułapki, który wybuchł w Wokingham w południowej Anglii. Wkrótce potem został on zwolniony.

INTERIA.PL/RMF/PAP

Zobacz także