- Dzisiaj Andrzej miał w domu rewizję i znów wszczęto wobec niego sprawę karną, z tego samego artykułu, co poprzednio. Zabrano go do prokuratury - powiedziała Orechwo. Wcześniej o zatrzymaniu informował portal kresy24.pl. Poczobut był w lipcu ubiegłego roku skazany na trzy lata więzienia w zawieszeniu na dwa lata za zniesławienie prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Żona Poczobuta, Aksana, powiedziała, że jej mąż znajduje się obecnie w więzieniu w Grodnie. "Wszystko działo się bardzo szybko" - Kiedy przyszła milicja, byliśmy w domu, Andrzej też. Zrobili rewizję, zabrali komputer, a Andrzeja zawieźli do prokuratury i stamtąd od razu do więzienia. Wszystko to działo się bardzo szybko - powiedziała Aksana Poczobut. Jak dodała, w piątek adwokat będzie próbował spotkać się z jej mężem. Działacz ZPB Igor Bancer powiedział, że podstawą zarzutu zniesławienia prezydenta były teksty, jakie Poczobut pisał dla opozycyjnych portali "Biełorusskij Partizan" i Karta'97. - Podstawą był szereg artykułów na Biełorusskim Partizanie i portalu Karta'97. Nie wiadomo, o jakie artykuły chodzi, bo nie ma żadnych szczegółów, ale prawdopodobnie dotyczące wyroku śmierci dla (straconych za zamach w mińskim metrze w 2011 r. Dźmitryja) Kanawałaua i (Uładzisłaua) Kawalioua - powiedział Bancer. Powołując się na adwokata, Bancer oznajmił, że Poczobutowi grozi do 4 lat więzienia. - Przewieźli go do więzienia, bo - jak twierdzą - są obawy, że może się starać ukryć. (...) Moim zdaniem Andrzej nigdzie by nie uciekał. Po prostu chodzi o to, żeby go odizolować, a już na jakiej podstawie, to rzecz drugorzędna - powiedział Bancer. Dodał, że milicja przyszła do Poczobuta po godz. 16 czasu białoruskiego (15 czasu polskiego) i nie składał on żadnych zeznań.