Amnesty International chce wyjaśniać śmierć talibów w twierdzy Kala Dżanga
Sojusz Północy pozwoli organizacji obrony praw człowieka, Amnesty International, na przeprowadzenie dochodzenia w sprawie śmierci kilkuset cudzoziemskich najemników podczas buntu w twierdzy Kala Dżanga koło Mazar-i-Szarif. Krwawo stłumiona rebelia rozpoczęła się w niedzielę po tym, jak jeńcom udało się przejąć broń od pilnujących ich strażników.
Przedstawiciele Sojuszu przyznają, że kilkaset osób zginęło w walkach podczas tłumienia buntu. Tymczasem fotograf Associated Press twierdzi, że w południowej części więzienia widział stos ciał z zawiązanymi rękami - co świadczy o tym, że doszło do egzekucji. W tłumieniu buntu w Kala Dżanga, Sojusz Północny wspierały brytyjskie i amerykańskie siły specjalne. CIA potwierdziło, że w akcji tej zginął amerykański agent - Johnny "Mike" Spann. Jest on pierwszym Amerykaninem, który zginął podczas akcji w Afganistanie. Z kolei do egzekucji 160 talibów przyznał się jeden z dowódców pasztuńskiej opozycji walczącej na południu Afganistanu. Powód - nie chcieli się poddać. Zbiorowej egzekucji dokonać miano na oczach amerykańskich wojskowych, którzy na próżno usiłowali jej zapobiec.