Amerykanie mogą atakować podczas ramadanu
Sekretarz obrony USA Donald Rumsfeld oświadczył, że po czterech tygodniach amerykańskich nalotów na Afganistan władza talibów jest całkowicie niesprawna, ale "Stany Zjednoczone mogą kontynuować naloty na Afganistan w czasie zbliżającego się świętego miesiąca dla muzułmanów - ramadanu". Wcześniej wojska talibów, po niemal dwunastogodzinnych zaciętych walkach, zdołały odbić z rąk sił opozycyjnego Sojuszu Północnego część strategicznego okręgu na północy kraju. Sekretarz generalny NATO George Robertson powiedział dzisiaj w wywiadzie, że nie jest jasne, czy Osama bin Laden był jedynym organizatorem zamachów z 11 września w USA.
- Taliban w rzeczywistości nie funkcjonuje tak, jak normalny rząd. Jako siła wojskowa mają lokalne ośrodki władzy. Używają siły w enklawach, by wymuszać swą wolę - powiedział Rumsfeld w Islamabadzie po spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Pakistanu, Abdulem Sattarem.
Rumsfeld dodał równocześnie, że Stany Zjednoczone mogą kontynuować naloty na Afganistan w czasie zbliżającego się świętego miesiąca dla muzułmanów - ramadanu.
W ten sposób Rumsfeld odniósł się do wypowiedzi prezydenta Pakistanu - Perveza Musharafa, który zasugerował, że kraje muzułmańskie mogą negatywnie zareagować na prowadzenie akcji wojskowej w tym czasie. Rumsfeld stwierdził również, że groźba ataków terrorystycznych nadal istnieje.
- Tysiące osób zostało zabitych w Stanach Zjednoczonych. Istnieją sieci terrorystyczne, które grożą, że zabiją kolejne tysiące ludzi. Musimy temu zapobiec. Cały czas próbujemy znaleźć i zniszczyć sieci terrorystyczne. By to zrobić, potrzebujemy pomocy wielu, wielu krajów na całym świecie - mówił amerykański sekretarz obrony.
Szef Pentagonu przybył do Islamabadu z Taszkientu, gdzie oświadczył, że amerykańska kampania w Afganistanie czyni "znaczne postępy". Spotkał się także z prezydentem Pakistanu gen. Pervezem Musharrafem.
Afgańscy talibowie poinformowali dzisiaj o śmierci Amerykanina, którego aresztowali przed dwoma tygodniami. Przedstawiciel talibów, Amir Khan Mutaki, powiedział przez telefon z Kandaharu, że John Bolton z Kalifornii, który dostał się na teren Afganistanu jako pracownik organizacji zajmującej się pomocą humanitarną i został zatrzymany w miejscowości Spinboldak koło granicy, "zmarł w szpitalu z przyczyn naturalnych".
Niemcy: Kościół ewangelicki i Zieloni chcą przerwania nalotów na Afganistan
Zwierzchnik Kościoła Ewangelickiego w Niemczech Manfred Kock opowiedział się za przerwaniem nalotów na Afganistan w czasie rozpoczynającego się w połowie listopada muzułmańskiego postu - ramadanu.
Przerwa w nalotach byłaby "sygnałem", który uzmysłowiłbywreszcie mieszkańcom krajów islamskich, że celem amerykańskiej interwencji jest "wyłącznie walka przeciwko międzynarodowemu terroryzmowi, a nie zwalczanie islamu jako religii światowej" - powiedział dzisiaj Kock podczas synodu w Ambergu. Kock podał w wątpliwość skuteczność działań wojskowych w realizacji celów, jakie wyznaczyła sobie międzynarodowa koalicja.
Według AFP, na północnym wschodzie niedaleko, granicy z Tadżykistanem, zrzucono od rana ponad 100 bomb. Był to piąty i najintensywniejszy od ubiegłej niedzieli atak lotniczy na froncie północno-wschodnim, gdzie skoncentrowane są główne siły Sojuszu Północnego, walczącego z talibami.
W nocy siły USA atakowały także cele wokół kontrolowanego przez talibów miasta o strategicznym znaczeniu, Mazar-i-Szarif. Naloty w tej okolicy mają na celu ułatwienie opozycji afgańskiej ofensywy na miasto.
Według talibskiej agencji Bakhtar, nikt nie został ranny podczas bombardowań. Bakhtar podała, że w Kabulu bomby spadły w pobliżu hotelu Intercontinental, na wzgórzu, w południowo-zachodniej części miasta. Dziewięć osób zostało rannych.
Przedstawiciel opozycyjnego Sojuszu Północnego Nadim Aszraf powiedział agencji AP, że amerykańskie naloty były bardzo intensywne. Dodał, że opozycja zamierza wkrótce rozpocząć ofensywę na Mazar-i-Szarif. Przyznał jednak, że talibowie wzmocniły swoje siły na linii frontu. Według AP, na północ od Kabulu wojska opozycji przeprowadziły ćwiczenia wojskowe przed możliwą ofensywą w tym regionie.
300 czy 1600 ofiar nalotów
Talibowie jak co dzień mówią o cywilnych ofiarach nalotów. Jednak jak pisze brytyjski "Sunday Telegraph", powołując się na raport wojskowego wywiadu w amerykańskich nalotach zginęło znacznie mniej cywilów, niż twierdzą Talibowie. Raport oparty na danych z satelitów obserwacyjnych, bezzałogowych samolotów, doniesień szpiegów i sił specjalnych działających na terenie Afganistanu, mówi o około trzystu ofiarach nalotów. Talibowie twierdzą, że jest ich co najmniej tysiąc sześćset.
Przygotowania do akcji lądowej w Afganistanie
Tysiące brytyjskich i amerykańskich żołnierzy przygotowuje się do pierwszej potężnej akcji lądowej w Afganistanie. Jak pisze brytyjski "The Sunday Telegraph" do ofensywy może dojść nawet w nadchodzącym tygodniu. "The Sunday Times" z kolei tłumaczy, że jej celem będzie po pierwsze przyspieszenie obalenia reżimu talibów, ale także próba stworzenia swoistego rodzaju mostu humanitarnego, który pozwoli na dostawy pomocy dla Afgańczyków podczas zbliżającej się wielkimi krokami zimy. Pierwszym etapem tej operacji ma być, według brytyjskiej prasy, rozmieszczenie jednostek amerykańskich sił specjalnych wokół strategicznego miasta Mazar-i-Sharif na północy Afganistanu. Zadaniem tych jednostek będzie ułatwienie przejęcia kontroli nad miastem przez siły opozycyjnego Sojuszu Północnego.
Komandosi w niebezpieczeństwie
Kontrowersyjny dziennikarz Seymour Hersh twierdzi na łamach najnowszego "New Yorkera", że rajd komandosów na posiadłość Mułły Omara w rejonie Kandaharu, rankiem 20 października nie tylko nie był sukcesem, ale o mało nie zakończył się prawdziwą tragedią. Jak twierdzi Hersh, oddział Delta Force dostał się w Kandaharze pod silny ogień talibów uzbrojonych w broń lekką granatniki i prawdopodobnie moździerze. 12 komandosów zostało rannych, w tym 3 ciężko. Oddział musiał się ewakuować. Siła ognia talibów, jak mówi anonimowy oficer, była pełnym zaskoczeniem. Trzeba było porzucić plany pozostawienia w tym rejonie części żołnierzy dla prowadzenia dalszych tajnych działań. Równocześnie, jak twierdzą te same źródła, desant armii Rangers na lotnisko tej samej nocy był przedsięwzięciem specjalnie przewidzianym do pokazania w telewizji. Wcześniejszy zwiad sprawdził, że w tym rejonie nie było sił Talibanu. Ja twierdzi Hersh, po tych operacjach Pentagon poważnie rozważa zmiany w planach użycia sił specjalnych w Afganistanie.
Wąglik - druga fala terroryzmu w USA
Przetrwalniki wąglika znaleziono w trzecim budynku pocztowym w stanie New Jersey w USA - w sortowni poczty w Bellmawr niedaleko Trenton. Miejscowe władze podały wczoraj wieczorem, że jeden z pracowników sortowni cierpi prawdopodobnie na skórną postać wąglika. To już osiemnasty przypadek wąglika w USA. Pięcioro chorych zmarło. Prezydent Bush podczas jednego ze swoich wystąpień sporo miejsca poświęcił bioterrorystycznym atakom na Amerykę. Zwracając się do obywateli Stanów Zjednoczonych powiedział, że władze robią wszystko żeby znaleźć i ukarać winnych. - W ostatnich tygodniach do Ameryki nadeszła druga fala ataków terrorystycznych . Chodzi o śmiertelne zarodniki wąglika przesyłane przez amerykańskie poczty. Znajdziemy odpowiedzialnych za te zbrodnie i ukarzemy ich. Jestem dumny z tego jak nasze społeczeństwo ze spokojem i rozsądkiem reaguje na te akty terroru wymierzone w nasz kraj - powiedział Bush w specjalnym wystąpieniu radiowym do amerykańskiego społeczeństwa.
Tymczasem rosyjscy naukowcy twierdzą, że znaleźli sposób na niszczenie przetrwalników wąglika a także innych niebezpiecznych bakterii i wirusów. Jak tłumaczy Eduard Krugliakow, szef Instytutu Fizyki Jądrowej w Nowosybirsku, przetrwalniki wąglika w listach zostaną całkowicie zniszczone, jeśli koperta, w której się znajdują, będzie wystawiona na działanie promieniowania.
RMF/PAP