Podkreśla się, że akcja oswobodzenia zakładników, przeprowadzona przez siły NATO, otoczona jest tajemnicą prawdopodobnie dlatego, że w ręce porywaczy wpadli - jak wszystko na to wskazuje - agenci włoskiego wywiadu wojskowego. Obaj Włosi są ranni, jeden poważnie. Premier Romano Prodi oświadczył, że operacja była trudna, ale przyznał zarazem, że nie wahał się podjąć decyzji o przystąpieniu do niej. Nie podając żadnych szczegółów wyjaśnił jedynie, że trzeba było przystąpić do ataku o świcie, gdyż w nocy nie było to możliwe. Nie ujawniono personaliów uwolnionych zakładników, co zdaje się potwierdzać hipotezy o tym, że porwani to nie zwykli żołnierze z włoskiego kontyngentu, ale funkcjonariusze tajnych służb. Nieoficjalnie wiadomo, że w wyniku operacji zginęli wszyscy porywacze. Ilu dokładnie - nie wiadomo. Prodi powiedział, że te ostatnie wydarzenia nie zmienią nic w misji włoskiego kontyngentu w Afganistanie. W ten sposób odpowiedział swym komunistycznym koalicjantom, którzy ponowili żądania wycofania włoskich sił z tego kraju. "To nie jest odpowiedni czas na zmianę polityki" - dodał szef rządu. Włoski kontyngent sił ISAF w Afganistanie liczy 2.200 żołnierzy.