Policja połączyła oba fakty i przyjęła wersję, że ktoś chciał zastraszyć jedną z kobiet. Być może wykonawca zlecenia je po prostu pomylił. Właścicielka spalonego samochodu nie zawiadomiła policji, funkcjonariusze sami wszczęli śledztwo. Jedna z kobiet to miejscowa urzędniczka - podobno lubiana, ale wcześniej w jej aucie ktoś przebił opony, a karoserię popryskał pianką, którą trudno było zmyć. Słuchaj Faktów RMF.FM