Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Brochwicz: pomogłem Jaruckiej

- Żadne z zeznań Jaruckiej nie zostało formalnie zanegowane. Nikt nie udowodnił, że mówi nieprawdę - mówi RMF Wojciech Brochwicz.

/RMF

To właśnie Brochwicz, dzisiejszy gość programu "Kontrwywiad" Kamila Durczoka, skontaktował Jarucką z sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen.

Kamil Durczok: "Człowiek, który pozbawił Cimoszewicza prezydentury". Myśli pan, że za dwa miesiące będą tak o panu mówić?

Wojciech Brochwicz: To jest polityka, a ja w politykę dziś nie chcę się angażować.

Jest pan bardzo skromny. Czy to nie pan przywiódł Annę Jarucką przed oblicze komisji śledczej?

A co innego miałem zrobić?

Czy to nie Jarucka sprawiła, że Cimoszewicz stracił 10 procent w rankingach?

Wydaje mi się, że on sam to sprawił.

To się wszystko zgadza. To pan jest osobą, przez którą Cimoszewicz i jego sztab nie śpią po nocach.

Ja dzięki Bogu śpię dobrze.

Panie mecenasie, jaka jest pańska wizja tego wszystkiego, o czym czyta pan dziś w gazetach?

Jeszcze nie zdążyłem dobrze przejrzeć dzisiejszej prasy, ale mogę mówić nie o wizjach, tylko o tym, co się rzeczywiście wydarzyło. Zaprzyjaźniony lekarz zadzwonił do mnie. Powiedział, że przysyła mi klientkę z bardzo poważną sprawą i chciałby, żebym z nią porozmawiał. To była pani Jarucka.

Ten lekarz wiedział, że to jest bardzo poważna sprawa?

Wiedział doskonale. Opiekował się panią Jarucką po poronieniu, którego doznała w wyniku stresu związanego z przesłuchaniem u niej w domu.

A nie ma pan wrażenia, że lekarz złamał tajemnicę lekarską?

Nie.

Dlaczego?

Został upoważniony przez panią Jarucką do nawiązania kontaktu ze mną.

Ale zgodzi się pan, że naturalne postępowanie to jest takie, w którym ktoś, kto szuka porady prawnej, idzie do prawnika. Nie idzie np. do stomatologa, ale do prawnika.

Prowadzę praktykę od lat i bardzo często zdarza się, że zgłaszają się do mnie ludzie, polecani przez różnych znajomych i nie ma w tym nic nienaturalnego.

Co dalej działo się po tym kontakcie?

Pani Jarucka opowiedziała mi historię. Wydała mi się ona ważna. Uznałem, że jako obywatel nie mogę tej sprawy pozostawić samej sobie i nie mogę o tym zapomnieć, że jako prawnik proszony o pomoc przez tą panią, muszę jej tej pomocy udzielić. A ona prosiła o to, bym umożliwił jej kontakt z komisją śledczą.

A jako były polityk nie zdawał sobie pan sprawy z tego, że jest to sekwencja wydarzeń, która układa się w jakiś logiczny ciąg, zwłaszcza uwzględniając pańskie sympatie polityczne?

Jestem daleki od snucia jakichkolwiek teorii spiskowych, niech tym się zajmują sztaby wyborcze. Mam żywo w pamięci historię ze sprawą Rywina, w której zarzucano uczestnikom tej sprawy, że tak długo zwlekali z zawiadomieniem prokuratury o korupcyjnej propozycji Rywina. Żaden obywatel, który dowiaduje się okolicznościach tak poważnych, jak te, które podnosiła pani Jarucka, nie powinien pozostać bierny. I powinien powiadomić właściwą instytucję państwową czy umożliwić osobie, która twierdzi, że takie informacje posiada kontakt z taką instytucją. Ja to zrobiłem.

Panie mecenasie, jest pan prawnikiem i tak się zastanawiam, czy ten wybór - komisji śledczej - jako tej instytucji, o której pan mówi, jest przypadkowy czy naturalny. Jeśli powziął pan podejrzenia, że być może Włodzimierz Cimoszewicz popełnił przestępstwo, polegające na wymianie ważnych dokumentów, które powinny inaczej wyglądać, a on w to miejsce wkłada inne dokumenty, to powinien pan powiadomić prokuraturę, a nie komisję śledczą.

Zawracam uwagę na to, że historia opowiedziana przez panią Jarucką niosła w sobie również element udziału instytucji państwowej, w nękaniu jej, w zacieraniu śladów.

Mówi pan teraz o ABW?

Tak. W związku z tym jedyną instytucją, która wydała mi się w miarę niezależna, a zarazem zajmującą się tymi wszystkimi sprawami była komisja sejmowa. Dodam, że pani Jarucka, oglądając zeznania pana Cimoszewicza przed komisją śledczą, przypomniała sobie o całej historii, skojarzyła ją ze swoimi perypetiami.

I teraz Jarosław Kaczyński grzmi, że trzeba będzie wyjaśnić rolę służb specjalnych w polityce, w kampanii wyborczej, że Ludwik Dorn mówi o panu, że jest pan taki symbolem patologicznych związków między służbami a polityką. Co pan na to?

Mam cały czas nadzieję, że pan Dorn odwoła publicznie najbliższym czasie te pomówienia. W przeciwnym razie będzie musiał przeprosić mnie po procesie sądowym. A co do pana Kaczyńskiego, to jest to już kolejny komitet wyborczy, który niedostatki programowe próbuje łatać atakami na ludzi, związanymi ze służbami specjalnymi.

Myśli pan, że sam sobie zgotował ten los? Żałuje pan, że nie robił inaczej?

Nie mogłem zrobić inaczej. To był mój obywatelski obowiązek.

A czy dziś nie jest panu żal Anny Jaruckiej? List gończy, prokuratorski akt oskarżenia. Jeśli to miała być recepta na ten stres, to była to średnia recepta.

Żal mi jest pani Jaruckiej, choć uważam, że ewentualny proces może ją oczyścić z wszelkich zarzutów. Przypominam, że jak dotąd żadne z zeznań pani Jaruckiej nie zostało formalnie zanegowane. Nikt nie udowodnił, że pani Jarucka mówi nieprawdę. Od udowadniania nieprawdy są na szczęście w Polsce niezawisłe sądy, a nie komisje, sztaby wyborze czy prokuratura.

Czy jest pan pracownikiem ABW? Wcześniej pracował pan w UOP.

Nie. Dziś jestem osobą prywatną i zajmuję się prowadzeniem kancelarii prawniczej.

I tak na koniec. Czy doradza pan szefowi ABW, panu Barcikowskiemu?

Doradzam Andrzejowi Barcikowskiemu w ramach komitetu, w którym zasiadają znani profesorowie, byli szefowie UOP i doradcy ekonomiczni i w związku z tym, że jestem ekspertem z zakresu zarządzania kryzysowego, antyterroryzmu i kontrwywiadu, a moja wiedza i doświadczenie nie są moją prywatną własnością, ale państwa.

Władze PO nie mają o to do pana pretensji?

Może mają, ale rozumieją moje potrzeby propaństwowe.

Dziękuję za rozmowę.

Posłuchaj:

RMF

Zobacz także