Do tragedii doszło w nocy z czwartku na piątek. 19-letni Łukasz T. i jego rówieśnik Daniel L. wracali z podpoznańskiego Swarzędza. Ok. godz. 22.30 byli już w Poznaniu. Zatrzymali się osobowym roverem na czerwonych światłach. Przed nimi stał jeden samochód, za nimi zahamował drugi. Nagle z obydwu wyskoczyli czterej mężczyźni z pistoletami w rękach. Dalsze wypadki zrelacjonował prokuraturze przechodzień: "Rover cofnął się z piskiem opon uderzając w samochód z tyłu. Potem dał gazu do przodu, ominął pierwszy samochód i zaczął uciekać. Wtedy mężczyźni zaczęli strzelać. Rover nagle skręcił i staranował płot jakiejś posesji. Zatrzymał się dopiero na drzewie". W masce rovera znaleziono 20 dziur po kulach. Łukasz, który siedział za kierownicą auta, zmarł pomimo reanimacji. Miał przestrzeloną głowę. Daniel trafił do szpitala w stanie ciężkim. Walczy o życie. Mężczyźni, którzy ostrzelali samochód nastolatków, okazali się być nieumundurowanymi policjantami. Śledzili rovera od momentu, gdy wyjechał on ze Swarzędza. Dlaczego? Policjanci od dawna tropili niebezpiecznego gangstera Sebastiana Sz. Mieli informację, że ukrywa się w jednym z mieszkań w Swarzędzu. Obserwowano je od kilku dni, w czwartek nawet przeszukano. Było to właśnie mieszkanie kuzyna Łukasza. Sprawę bada teraz specjalna grupa prokuratorów, która przesłuchała postrzelonego chłopaka. Jeśli okaże się, że policjanci nie musieli użyć broni, grozi im zarzut przekroczenia uprawnień, a nawet zabójstwa. Policjanci, którzy przeprowadzili pechową akcję, jeszcze w piątek trafili na oddział psychiatryczny jednego ze szpitali. Lekarz nie pozwala ich przesłuchać, bo są w szoku. Wcześniej tłumaczyli, że uciekający rover jechał wprost na jednego z policjantów, dlatego użyli broni.- To doświadczeni funkcjonariusze. Mieli bardzo dobrą opinię - mówi Ewa Olkiewicz z wielkopolskiej policji. 15 godzin po tragicznej akcji w Poznaniu udało się w końcu schwytać Sebastiana Sz. Ukrywał się w Swarzędzu, ale w innym mieszkaniu, niż wcześniej przeszukała policja. Miał przy sobie trzy karabiny z tłumikami, granaty i materiały wybuchowe. Policja poszukiwała go od dawna za napad na konwój koło Poznania, gdzie ranne zostały dwie osoby. O policyjnych procedurach w takich wypadkach czytaj w serwisie Motoryzacja INTERIA.PL