87-latek skatował roczną suczkę. Usłyszał zarzut

Oprac.: Dawid Skrzypiński
87-letni mężczyzna przywiązał psa do drzewa i bił go drągiem po pysku. Zwierzę doznało poważnych obrażeń, nie udało się go uratować. - W swojej 20-letniej karierze zawodowej czegoś takiego jeszcze nie widziałem - powiedział w czwartek lekarz weterynarii Mariusz Dolata z Ostrowa Wielkopolskiego. Zatrzymany mężczyzna tłumaczył policji, że się "zdenerwował". Usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem.

Jak dodał weterynarz suczka miała dziurę w czaszce o wielkości 5 na 2 cm, zalewała się krwią, która cały czas napływała jej do krtani z rany w głowie. - Ona była nie do uratowania. Ta śmierć była nieunikniona - powiedział lekarz.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek we wsi Topola Osiedle koło Ostrowa Wielkopolskiego.
O godz. 19:00 kobieta zawiadomiła policję, że jej sąsiad - 87-letni mężczyzna - na swoim podwórku przywiązał psa do drzewa i bije go drągiem po pysku. Na miejsce dotarli też pracownica schroniska dla zwierząt w Wysocku Wielkim i lekarz weterynarii.
Na posesji zastano nieprzytomną suczkę, która w wyniku zadanego jej cierpienia doznała drgawek. Lekarz weterynarii stwierdził liczne obrażenia głowy, złamany nos i wylewy podskórne. Zwierzę zabrano do lecznicy, ale w środę późnym popołudniem zmarło.
Skatował suczkę. Mówił, że się zdenerwował
Opis obrażeń zwierzęcia jest drastyczny.
- W zawodzie pracuję 20 lat, ale takiego przypadku jeszcze nie miałem, choć jako biegły sądowy mam do czynienia z różnymi przykładami znęcania się nad zwierzętami - powiedział weterynarz. Dodał, że 87-latek skatował psa, a "jego uderzenia drągiem po głowie suczki były bardzo precyzyjne".
- Pobił zwierzę, bo miał się zdenerwować - dodał Dolata.
Mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu, usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem, za co grozi mu do 5 lat więzienia.
- Z uwagi na jego wiek i stan zdrowia musi zostać zbadany przez biegłych psychiatrów. Ich wyniki pozwolą na finalną ocenę karno-prawną - wyjaśnił rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. Maciej Meler.