Śledztwo w sprawie wwozu do Polski oleju
Śledztwo w sprawie wprowadzenia na polski rynek prawie czterystu ton oleju napędowego jako chemikaliów do czyszczenia rurociągów prowadzą wspólnie prokuratura we Włocławku i CBŚ w Toruniu.
Chodziło o uniknięcie płacenia podatków. Wartość towaru szacowana jest na milion złotych.
O śledztwie poinformowała we wtorek Izba Celna w Białymstoku. W lipcu na przejściu granicznym z Litwą w Budzisku (Podlaskie) funkcjonariusze z tzw. grupy mobilnej zatrzymali cysternę, w której było prawie 21,5 tony chemikaliów.
Według dokumentacji, miała to być substancja do czyszczenia rurociągów, bo badaniach laboratoryjnych okazało się jednak, że to olej napędowy. Transport zatrzymano i wszczęto postępowanie karne skarbowe dotyczące próby uniknięcia płacenia podatku akcyzowego.
Jak poinformowała białostocka Izba Celna, dotąd w śledztwie koordynowanym przez różne służby z terenu kraju ustalono, że od tego samego nadawcy z Łotwy wjechało do Polski szesnaście takich transportów.
Towar nabywany był fikcyjnie przez firmy z Pomorza, które nie wykazywały prowadzenia jakiekolwiek działalności. W rzeczywistości był on zlewany w jednej z firm z terenu Włocławka, której właściciel sprzedawał go klientom indywidualnym oraz innym firmom jako olej napędowy, nie płacąc podatku.
Celnicy szacują, że Skarb Państwa stracił w ten sposób co najmniej 300 tys. zł. Dotąd zatrzymano jedną osobę, ale śledztwo uważane jest za "rozwojowe".
INTERIA.PL/PAP