Pedro's Cup: Gwiazdy nie zawiodły
Zapowiadane gwiazdy nie sprawiły zawodu organizatorom mityngu Pedro's Cup oraz pięciotysięcznej publiczności, która we wtorkowy wieczór przybyła na szczeciński stadion im. Wiesława Maniaka.
Na deser, zanim niebo rozjaśniły sztuczne ognie, Jamajczyk Asafa Powell uzyskał swój najlepszy w sezonie wynik na 100 m - 9,82. Brązowy medalista mistrzostw świata (w Berlinie 9,84) przyznał, że czuł się znakomicie. - Przeprowadziłem bardzo dobrą rozgrzewkę i myślę, że to właśnie zadecydowało o tym, iż mimo zimna, udało mi się pobiec tak szybko - powiedział.
To także zasługa jego menedżera, który zaaranżował w tajemnicy przed Powellem przyjazd jego dziewczyny Yendi Phillips, Miss Jamajki 2007. - Nadal jestem w szoku, że ona tu jest. To niesamowita niespodzianka - mówił jeszcze długo po biegu. Rok temu, także w Szczecinie, uzyskał czas 9,89 i stał się pierwszą osobą, która pokonała barierę 10 sekund w biegu na 100 m na bieżni w Polsce.
Publiczność spodziewała się, że będzie świadkiem złamania na polskiej ziemi następnej bariery, na dystansie 200 m. Tak się jednak nie stało. Wygrał wprawdzie faworyt, wicemistrz świata na 100 m Amerykanin Tyson Gay, ale wynikiem 20,21.
Na początku września w słowackiej Dubnicy Tomasz Majewski (AZS AWF Warszawa) pokonał Christiana Cantwella i wyrównał stan tegorocznych pojedynków z mistrzem świata na 5:5. Potem przegrał w Salonikach i we wtorek w Szczecinie. Amerykanin pchnął kulę na odległość 21,49, a mistrz olimpijski był drugi z rezultatem 20,91.
Mistrza świata w rzucie młotem Primoza Kozmusa wyprzedził za to Szymon Ziółkowski (AZS Poznań). Srebrny medalista z Berlina rzucił młotem na odległość 77,01, a Słoweniec był drugi - 76,58. Poznaniak przyznał, że nie liczył na taki wynik. - Jak widać niewykorzystany potencjał drzemie. Mogę mieć trochę żalu do siebie, że nie rzucałem nieco dalej, ale to dzisiejsze zwycięstwo na zakończenie sezonu doda mi siły przed następnym sezonem - powiedział.
W gronie kobiet triumfowała wicemistrzyni świata Niemka Betty Heidler - 72,22. Mistrzyni i rekordzistka świata (77,96) Anita Włodarczyk (AZS AWF Poznań), która z powodu kontuzji wcześniej zakończyła sezon, komentowała przebieg rywalizacji dla publiczności. Wielce rozczarowana była Monika Pyrek (MKL Szczecin). Wicemistrzyni świata zakończyła konkurs na wysokości 4,40 m, zajmując piąte miejsce. A tak bardzo chciała podziękować kibicom, którzy w sierpniu przyjechali do Berlina, by wspomagać ją w walce o medal.
- Nigdy w życiu taka sytuacja nie przydarzyła mi się. Jedna ręka nie wytrzymała uchwytu, puściłam tyczkę, a drugą ręką nie byłam w stanie jej utrzymać. Kolejnych prób nie wykonałam dobrze technicznie, bo ręka bolała, a do tego bałam się, że znów się powtórzy sytuacja z pierwszej próby - wyjaśniła.
Konkurs wygrała wynikiem 4,70 mistrzyni świata Anna Rogowska (SKLA Sopot). Jak przyznała, atak na rekord Polski był ukłonem w stronę publiczności, która rytmicznym klaskaniem pomagała jej podczas każdej próby.
INTERIA.PL/PAP