Syberia albo śmierć. Sposób kremlowskiego aktywisty na walkę z rusofobią

Oprac.: Joanna Mazur
Zesłanie na Syberię albo śmierć - tak według kremlowskiego aktywisty powinno się postępować z osobami, które propagują rusofobię. Jak dodał, konsekwencje dotknęłyby również rodzinę takiej osoby. - Bliscy nie otrzymywaliby zasiłków, wypłat. Byliby pogardzani przez społeczeństwo, a ludzie zaczęliby się zastanawiać, czy w ogóle było warto otwierać usta - zaznaczył.

Kremlowski aktywista podzielił się swoimi przemyśleniami na temat rusofobii i tego, jak z nią walczyć. Na nagraniu udostępnionym przez Antona Heraszczenkę, doradcy ukraińskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, słychać, że rozwiązaniem miałaby być śmierć lub zsyłka na Syberię.
- Aby uniknąć przejawów rusofobii w naszym kraju, musi być surowa kara, tak jak to było w czasach Związku Radzieckiego - mówił kremlowski aktywista i zasugerował, żeby powróciła kara "wroga ludu". - Powinno tak się stać raz lub nawet pięć razy tym, którzy otwarcie dyskredytują, promują złą ideologię w naszym kraju - kontynuował.
Przejawy rusofobii. Kremlowski aktywista proponuje sposoby walki
Jak zaznaczył, w ten sposób pozostali zobaczyliby i wiedzieli, co się dzieje w takich przypadkach, dzięki czemu więcej nie dochodziłoby do takich aktów. - Kiedy w czasach Związku Radzieckiego byłeś wrogiem ludu, można było zostać rozstrzelanym lub zesłanym na Syberię - mówił.
Dodał, że konsekwencje spadłyby również na rodzinę takiej osoby. - Bliscy nie otrzymywaliby zasiłków, wypłat. Byliby pogardzani przez społeczeństwo, a ludzie zaczęliby się zastanawiać, czy w ogóle było warto otwierać usta - zaznaczył.
- Publiczne przeprosiny przed kamerą, ich wyrzuty sumienia, to do niczego nie doprowadzi. To nie pomoże w zdyscyplinowaniu ich - dodał.
Informacje dotyczące wojny w Ukrainie znajdują się w specjalnym raporcie TUTAJ.