Mariupol. Zastępca dowódcy pułku "Azow" o sytuacji w mieście
"Kiedy nasze dziewczyny gotują zupę z tego, co mają, to nie przechodzi ona przez usta, bo kilka przecznic dalej dziecko umiera z głodu, a ty nie możesz mu pomóc" - to relacja zastępcy dowódcy pułku "Azow" Swiatosława Pałamara. Żołnierz opowiedział w niedzielę o sytuacji w Mariupolu i uczuciach, jakie targają ukraińskimi obrońcami miasta, atakowanego przez wojska rosyjskie.
"Czy zastanawialiście się nad tym, jak to jest tutaj być, walczyć w takich warunkach, co czują obrońcy Mariupola? Jest tak, że jak wysyłają ci SMS-a z pytaniem 'jak się masz, przyjacielu?', to ty pięć minut wcześniej włożyłeś swojego towarzysza broni, którego znałeś przez siedem lat, do czarnej torby. A wczorajszy dowódca plutonu, który ma 22 lata, dziś dowodzi batalionem, dowodzi lepiej niż pułkownik, który całe życie otrzymywał od państwa pensję" - oznajmił Pałamar w nagraniu zamieszczonym na Twitterze.
"Jest tak, że 'Azow' atakuję kompanię elitarnego specnazu. Kiedy nasze dziewczyny gotują zupę z tego, co mają, to nie przechodzi ona przez usta, bo kilka przecznic dalej dziecko umiera z głodu, a ty nie możesz mu pomóc. To politycy, którzy mówią, że 'wspieramy ich, jesteśmy w stałym kontakcie', ale od ponad dwóch tygodni nikt nie odbiera telefonu i nikt się z nikim nie komunikuje" - ujawnił zastępca dowódcy pułku "Azow".
Mariupol jest od ponad miesiąca zablokowany przez siły rosyjskie. Według wstępnych danych zginęło tam już co najmniej 5 tys. mieszkańców.
Mariupol. Doradca mera: Rosjanie zabijają cywilów na ulicach
W niedzielę doradca mera miasta Petro Andriuszenko przekazał, że mieszkańcy miasta są zabijani przez Rosjan na ulicach miasta. Według niego wojska rosyjskie dokonują "czystki" cywilnych mieszkańców, którzy nie ulegli okupantom, i w tym celu stworzyli w mieście kilka posterunków.
"W trakcie czystek okupanci mają czelność zabijać cywilów prosto na ulicy, a potem fotografować się, żeby pochwalić się 'zwycięstwem'" - napisał Andriuszenko.
Dodał, że żołnierze rosyjscy zabierają ciała zabitych z ulic i palą je w krematoriach. Dzień wcześniej rada miejska Mariupola pokazała podziemne przejście na przedmieściach, gdzie okupanci zorganizowali punkt składania ciał zabitych mieszkańców.
Andriuszenko powiedział też, że mężczyźni są przymusowo "mobilizowani" w szeregi bojowników samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej.