Yeti w świecie polityki
Przecięły się drogi yeti i polityków. Dwaj posłowie, jeden z Kanady, drugi z Europarlamentu, publicznie zajęli się sprawą domniemanych reliktowych hominidów.
Mike Lake, członek kanadyjskiego parlamentu, na początku maja 2007 r. złożył w mediach oświadczenie, że sasquatch, czyli północnoamerykańska odmiana yeti, zwana też Wielką Stopą, jest gatunkiem zagrożonym i zasługuje na ochronę. - Parlament powinien jak najszybciej przegłosować ustawę chroniącą sasquatcha - stwierdził publicznie poseł Lake. - Kwestia jego istnienia jest w tej chwili rzeczą drugorzędną. Ważniejsze jest, że jeśli sasquatch żyje, to jest gatunkiem zagrożonym.
Kanadyjska propozycja to krok w stronę prawnej sytuacji yeti w Nepalu. Tamtejsze władze już w latach 50. XX-go w. uznały yeti za zwierzę pod całkowitą ochroną. Nauka jednak oficjalnie uważa, że sasquatch to legendarna istota, a wszystkie dowody jego istnienia to fałszerstwa. Z kolei rosnąca grupa badaczy, w tym kryptozoologów z naukowym przygotowaniem zakłada, że wszystkie odmiany yeti, w tym i północnoamerykańska, to realnie istniejące stworzenia ukrywające się przed człowiekiem.
Jakiego rodzaju istotą jest sasquatch? Tu zdania jego zwolenników są podzielone. Mówi się, że to reliktowy hominid - mierzący ponad 2 m krewny człowieka. Może to być też wielka małpa przystosowana do egzystencji w strefie umiarkowanej i subarktycznej. Wreszcie, że to jakiś nieznany jeszcze nauce gatunek zwierzęcia.
Z inną hipotezą, również w połowie maja tego roku, wystąpił publicznie najsłynniejszy himalaista Reinhold Messner. Messner, dziś poseł Parlamentu Europejskiego, przed laty zdobył bez butli z tlenem wszystkie najwyższe szczyty świata, tzw. ośmiotysięczniki. W trakcie swych wypraw nie raz słyszał o yeti i widział jego domniemane ślady na śniegu. Messner twierdzi też, że osobiście widział yeti. Po raz pierwszy - w 1986 r., w trakcie wyprawy do Nepalu. - Dopóki sam nie zobaczyłem tego stworzenia, myślałem, że to bajki - wspomina Messner w wywiadzie udzielonym amerykańskim mediom. - Nie widziałem wtedy yeti dokładnie, jego sylwetka przypominała cień, bo zapadał wieczór. Poszedłem jednak w to miejsce i znalazłem w śniegu odciski wielkich stóp zwierzęcia, które szło na dwóch nogach.
Himalaista nabrał pewności, jak sprawy z yeti się mają, w wyniku przygody, jaką przeżył w Pakistanie. W jednej z tamtejszych górskich wsi opowiadano, że dwa lata wcześniej yeti porwał kobietę mieszkająca w okolicy. Messner wraz z przewodnikiem wybrał się w miejsce, gdzie podobno ten yeti miał nadal schronienie. To, co pokazał mu przewodnik okazało się gawrą, w której spał tybetański niedźwiedź. Gdy himalaista znalazł się ok. 20 m od gawry, niedźwiedź wyszedł z kryjówki. Był rozgniewany, że intruzi przerwali mu wypoczynek. Wtedy Messner zaczął skakać i krzyczeć, a zaskoczone zwierzę uciekło. To zdarzenie oraz wyniki analizy genetycznej zmumifikowanych domniemanych łap yeti, zdobytych przez Messnera, ugruntowały opinię himalaisty na temat tego tajemniczego stworzenia.
- Yeti, to suma wielu legend opowiadanych przez mieszkańców Himalajów - wyjaśnia Reinhold Messner. - Ludzie ci mają dużo fantazji, a ponieważ żyją bez telewizji, bez filmów z Hollywood, to sami tworzą swoje współczesne mity. Opowieści o yeti oparte są na prawdziwych stworzeniach i zdarzeniach, związane są z naturą. Do starych historii, od czasu do czasu, ktoś dokłada nową. Yeti rzeczywiście jest fascynującym stworzeniem, ale to suma fantazji i zoologicznej rzeczywistości. Za tą mityczną postacią stoi tybetański niedźwiedź.
Czy yeti to faktycznie odmiana niedźwiedzia, a nie jakiś odległy krewny człowieka? Liczni świadkowie twierdzą, że widzieli yeti w Himalajach, na Syberii, w lasach USA i Kanady, w dżunglach wysp Indonezji i Malezji. Jeśli wszystkie te opowieści o reliktowych hominidach są tylko legendami, to sprawa też jest niezwykła. Oznacza, że na naszych oczach powstał nowy światowy mit.
Tadeusz Oszubski