Trwały ślad po papieżu
Jan Paweł II pozostawił w nas trwały ślad. Choćby taki, że nauczyliśmy się szacunku i miłości do głowy Kościoła - uważa Janusz Poniewierski autor monografii pontyfikatu papieża Jana Pawła II.
Posłuchaj całego wywiadu z gościem Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM:
Kamil Durczok: Wszystkie gazety i tygodniki zadają właściwie to samo pytanie: co zostało z nauczania Jana Pawła II, z jego pontyfikatu, z jego postaci? Idąc krok dalej, można byłoby zapytać, czy naiwnością byłoby oczekiwać, że w ciągu tego roku zmienimy się w widoczny sposób na lepsze?
Janusz Poniewierski: Rozmawiamy w czasie Wielkiego Postu - dla nas chrześcijan, katolików to jest okres nawrócenia, rekolekcji i doskonale wiemy, że po tych rekolekcjach, po tych generalnych spowiedziach potem wracamy do codzienności. A jednak w jakiś sposób jesteśmy lepsi tzn. niestety nigdy nie jest tak, że przestajemy być "czarni" czy "szarzy" i stajemy się na całe życie "biali". Wierzę głęboko, że zmienia się ten odcień szarości.
Proszę zajrzeć do Sejmu. Myśli pan, że tam się robi jaśniej?
Rzeczywiście, sytuacja polityczna, sytuacja w kraju nie wygląda dobrze, ale ja myślę, że w ludzkich sumieniach jakoś brzmi ten głos papieża. Głęboko wierzę w to, że ludzie, którzy weszli do Sejmu, wybrani w demokratycznych wyborach, jakoś chcą kierować się dobrem wspólnym. Nie wychodzi. Nie wychodzi, jak zawsze.
Zostawmy w takim razie polityków. Jest jakiś paradoks. Pamięta pan to słynne pojednanie kibiców, którzy - niestety - 3 dni później już się tłukli. Politycy wykonywali gesty tak, jakby chcieli się potem z nich tłumaczyć, jakby się trochę za nie wstydzili. Polska normalka?
Tak, niemniej jednak gdzieś tam w naszych sumieniach, głęboko w to wierzę, brzmi głos Jana Pawła II, który wzywa nas do nawrócenia i myślę, że nasza rola polega na tym, by ten głos przypominać, sprawiać, by on ciągle w nas żył. Bogu dzięki, dziękuję mediom, dziękuję panu, że to robicie, że to wspólnie robimy.
Co w takim razie zostało?
Została Ewangelia i zostało to, że jeżeli chorujemy, wiemy, że chorujemy i wiemy, że powinniśmy wyzdrowieć i powinniśmy podjąć proces leczenia. Nie zawsze nam się chce, odkładamy to na jutro. Czasem ten proces leczenia jest bardzo trudny, mozolny. Niemniej przynajmniej to wiemy - to już dobrze.
A co pan sądzi o całej ikonografii - temu wszystkiemu, co w dziedzinie popkultury towarzyszy postaci papieża? To dobrze, że pojawiają się koszulki z wizerunkiem papieża, to dobrze, że pojawia się wiele wizerunków, które są przedmiotem takiego obrotu komercyjnego?
Każdy wspomina, pamięta jak potrafi. Rozumiem ludzi, którzy kupują koszulki, którzy jadą do Wadowic i częstują się kremówką. Ale to moim zdaniem nie wystarczy. Powinniśmy zejść na głębię. Środowiska opiniotwórcze, zwłaszcza Kościół, powinny pracować nad tym, aby pamiętać nie tylko o wizerunku, o koszulkach, ale o wierze, o świętości, o jego słowach.
Ale przecież ksiądz Sowa piał "Wojtyła masowego rażenia". Może to dobrze, że ten symbol - dla jednych głębokiej wiary, trafia także do tych, którzy pojmują papieża w kategoriach popkultury. Zawsze to jest jakiś pretekst, aby spotkać się z człowiekiem, który stworzył epokę.
Ja pamiętam czasy, kiedy ta popularność papieża była ogromna. Niemniej ona nie obracała się w taki nachalny sposób. Ja pamiętam czasy, kiedy właściwie we wszystkich domach w Polsce wisiały portreciki, zdjęcia papieża. Myślę, że to dobrze.
Za dwa miesiące do Polski przyjedzie Benedykt XVI i jak pan myśli będzie miał ciężkie zadanie?
Wie pan, Jan Paweł II nauczył nas wiele rzeczy, m.in. szacunku i miłości do głowy Kościoła, do następcy św. Piotra, do papieża po prostu. I to do każdego papieża. To, w jaki sposób przyjęliśmy rok temu kardynała Ratzingera, papieża Benedykta, pokazuje, że nauczyliśmy się tej lekcji, że pokochaliśmy papieża jako Ojca Świętego. Myślę, że będziemy słuchać jego słów z ogromnym szacunkiem i ogromnym wzruszeniem.
I będziemy nieustannie porównywać. Co do tego jestem przekonany.
Tak. Sytuacja byłaby trudniejsza, gdyby papież Benedykt przyjechał w maju czy czerwcu roku ubiegłego. Teraz wiemy, że papież umarł, że został wybrany jego następca - najprawdopodobniej zgodnie z wolą, z intencjami byłego papieża. Powinniśmy o tym pamiętać.
Dziękuję za rozmowę.