Tomasz Pasikowski gościem Faktów RMF FM
Tomasz Pasikowski, członek zarządu NBP
Konrad Piasecki: Ile pana zarabia?
Tomasz Pasikowski: Rzeczywiście od jakiegoś czasu bulwersuje sprawa zarobków członków Rady Polityki Pieniężnej i kierownictwa Narodowego Banku Polskiego. Powiem tak, że wszyscy czytający prasę i śledzący media wiedzą, o jakich kwotach mówimy.
Konrad Piasecki: No to ile pan zarabia? Proste pytanie, prosta odpowiedź.
Tomasz Pasikowski: Zarabiam w tej chwili około 20 tysięcy złotych, z czego po odliczeniu wszystkich należności na rzecz budżetu państwa otrzymuje przelew na rachunek w okolicach 9 tysięcy złotych.
Konrad Piasecki: Pan 20 tysięcy, wiceprezesi 33, prezes 44. Nie za dużo?
Tomasz Pasikowski: Zaraz, zaraz, jeżeli mówimy o wynagrodzeniu prezesa i wiceprezesów, to mówimy o średnim wynagrodzeniu za rok 2000. Pan prezes Balcerowicz w tym roku nie otrzymał ani razu takiego wynagrodzenia.
Konrad Piasecki: No to jakie otrzymuje?
Tomasz Pasikowski: Około 38 tysięcy.
Konrad Piasecki: To mało?
Tomasz Pasikowski: To niemało. Natomiast jako kierownik dużej instytucji zastał tę sytuację, nie był jej twórcą i przez cały czas swojego urzędowania starał się tę sytuację naprawiać i ulepszać, m.in. podejmując decyzję o rezygnacji z nagrody w lipcu.
Konrad Piasecki: Nie wstyd panu brać takich wielkich pieniędzy od państwa?
Tomasz Pasikowski: Panie redaktorze, to nie jest kwestia wstydu. Ja po prostu jeszcze raz mówię, że Narodowy Bank Polski nie stał się wczoraj tylko istniał jako instytucja zatrudniająca 7 tysięcy ludzi i będąca instytucją zaufania publicznego.
Konrad Piasecki: Powtórzy pan za jednym z członków Rady Polityki Pieniężnej, że bierze się tyle, ile ojczyzna daje?
Tomasz Pasikowski: Nie proszę pana. Bierze się tyle, ile za odpowiedzialną pracę ustalają organy odpowiedzialne w tym państwie za kształtowanie wynagrodzeń osób zajmujących kierownicze stanowiska.
Konrad Piasecki: Ale wybaczy pan, przy całym szacunku dla pańskiej osoby i dla pańskiego stanowiska - zarabia pan więcej niż prezydent kraju.
Tomasz Pasikowski: Mnie to wielki honor czyni, porównywanie tych zarobków do pensji pana prezydenta. Zakładam, że oprócz jego dochodów są także pokrywane koszty utrzymania pana prezydenta z budżetu, więc aby był pełny obraz, musielibyśmy to wszystko policzyć.
Konrad Piasecki: Ale na papierze zarabia pan więcej. To nie jest paranoja?
Tomasz Pasikowski: Ja ubolewam nad tym, że jeżeli traktujemy zarobki pana prezydenta jako punkt odniesienia. to są one takie niskie.
Konrad Piasecki: Ubolewa pan i co dalej?
Tomasz Pasikowski: Zakładam, że przy tej całej licytacji, którą obserwujemy i przy szkodliwych wypowiedziach płynących z ust niektórych parlamentarzystów, godzących w reputację Narodowego Banku Polskiego, jego niezależność, nie wylejemy dziecka z kąpielą i tę niezależność obronimy.
Konrad Piasecki: Te szkodliwe wypowiedzi to wypowiedzi, w których mówi się, że zarobki prezesa to hańba i policzek w twarz dla ubogiego społeczeństwa?
Tomasz Pasikowski: Po pierwsze, jeżeli jakiś poseł mówi, że bank nie jest narodowy ani polski, to opowiada brednie, które szkodzą powadze instytucji, której reputację buduje się latami.
Konrad Piasecki: Pan wybaczy, ale powadze instytucji szkodzą też członkowie Rady Polityki Pieniężnej, którzy składają pozew, żądając wielomilionowych odszkodowań.
Tomasz Pasikowski: Po drugie, jeśli ktoś rozpętuje kampanię nienawiści przeciwko Leszkowi Balcerowiczowi i kosztem tej kampanii ma być niezależność NBP, to jest nieodpowiedzialne.
Konrad Piasecki: Ale nie jest tak, że sprawcą tego całego zamieszania są członkowie RPP?
Tomasz Pasikowski: Jeszcze raz mówię, to jest kwestia odpowiedzialności i powagi zachowań osób piastujących te funkcje.
Konrad Piasecki: To było poważne zachowanie?
Tomasz Pasikowski: Ja nie będę tego komentował. Każdy z tych panów podejmował decyzję w swoim sumieniu. Natomiast wiem, że pan prezes Balcerowicz i ja też wcześniej, negocjując z członkami RPP i omawiając ten problem, odwodziliśmy ich od tego zamiaru, aby takie roszczenie formułować.
Konrad Piasecki: A jak pan myśli, dlaczego nie posłuchali?
Tomasz Pasikowski: Nie wiem.
Konrad Piasecki: Pazerność?
Tomasz Pasikowski: Nie wiem. Ja wierzę w deklaracje i słowa członków rady, kiedy mówią, że chodzi im o to, żeby respektować prawo.
Konrad Piasecki: Pan mówi "prezydent zarabia mało". A nie dziwi pana, że prezes Polskiego Banku Centralnego zarabia niemal tyle samo, co prezes podobnej instytucji w Stanach Zjednoczonych? Kraje są nieporównywalne, a zarobki są.
Tomasz Pasikowski: Mówi pan o publikacji "Rzeczypospolitej", w której podano zarobki pan prezesa Greenspana jako kwotę uposażenia zasadniczego. To jest nieporozumienie.
Konrad Piasecki: Podano tam, że zarabia tylko 8 tysięcy więcej niż Leszek Balcerowicz.
Tomasz Pasikowski: My w tej bardzo burzliwej dyskusji porównujemy różne rzeczywistości. Po pierwsze rzeczywistość w Stanach jest różna niż rzeczywistości w Niemczech czy w Polsce. Po drugie porównujemy nie te same elementy. Jeżeli porównujemy wynagrodzenie zasadnicze prezesa Banku Centralnego w Stanach ze wszystkimi pieniędzmi, jakie otrzymuje miesięcznie prezes polskiego banku, to są kwoty nieporównywalne.
Konrad Piasecki: Ale porównywalne są takie słupki, które były w tejże "Rzeczypospolitej" i tam wszystkie te słupki były maleńkie, a słupek przy prezesie Narodowego Banku Polskiego był gigantyczny.
Tomasz Pasikowski: Panie redaktorze, jest pan ofiarą optycznych skojarzeń wywołanych tym diagramem. Jak mówię, te słupki były budowane na podstawie nieporównywalnych kwot.
Konrad Piasecki: Dlaczego nieporównywalne? Prezydent zarabia 16 tysięcy, premier 13, marszałek Sejmu tyle samo, a prezes banku - 38.
Tomasz Pasikowski: Panie redaktorze, w tej formule mówimy o pensji prezydenta zasadniczej i dodatku funkcyjnym. Gdyby w porównywalnych kwotach użyć takiego samego określenia dla wynagrodzenia prezesa banku, to byłoby to 18 tysięcy.
Konrad Piasecki: Ale gdyby użyć prawdziwego w stosunku do prezydenta, to byłoby ile?
Tomasz Pasikowski: Nie wiem. To jest właśnie ten margines niewiedzy, o który należy zapytać po prostu.
Konrad Piasecki: Czyli co? Prezydent, premier i marszałek Sejmu zarabiają więcej niż nam mówią.
Tomasz Pasikowski: Nie wiem. Należy o ten margines niewiedzy zapytać, ale jeszcze chciałbym prosić o to, żebyśmy może spróbowali nie zginąć w analizie szczegółów i w grzebaniu po kieszeniach, tylko postarali się zawalczyć o zbudowanie systemu uposażeń funkcjonariuszy służby publicznej w Polsce.
Konrad Piasecki: Ja walcząc o prawdę, zapytam pana. Jeśli Sejm obniży panu zarobki, to odejdzie pan ze stanowiska czy nie?
Tomasz Pasikowski: Nie.
Konrad Piasecki: To może należy to zrobić - będzie oszczędność.
Tomasz Pasikowski: Jest to pewnie pewna pokusa i taka prowokacja intelektualna. Natomiast niskopłatni ludzie piastujący odpowiedzialne stanowiska to nie jest dobra praktyka.
Konrad Piasecki: I z pełną odpowiedzialnością powie pan, że tak samo zrobi i prezes, i wiceprezes, i członkowie RPP?
Tomasz Pasikowski: Ja jestem przekonany, że tak.
Konrad Piasecki: Nikt nie odejdzie ze stanowiska?
Tomasz Pasikowski: Tak mi się wydaje.
Konrad Piasecki: To trzeba oszczędzać.
Tomasz Pasikowski: Oszczędzamy od początku tego roku. Wprowadzamy program oszczędnościowy w Narodowym Banku Polskim.
Konrad Piasecki: Pan Dariusz Rosati mówił "kanapek nie ma na posiedzeniach".
Tomasz Pasikowski: Podam jeden przykład. Rezygnacja z takiej kosztownej inwestycji jak rekonstrukcja Pałacu Saskiego. To jest 600 milionów złotych i to jest kwota, która obrazuje skalę tych oszczędności, jakie pod rządami pana prezesa i tego zarządu staramy się w NBP wprowadzać.