Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

"To nie była umowa z samym sobą"

Były szef Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, Ryszard Kalisz, nie widzi nic nagannego w tym, że były prezydent za bezcen wynajmował biura w centrum Warszawy. Jego zdaniem, prezydent musi mieć właściwe warunki do pracy.

/RMF

Ryszard Kalisz był gościem Kontrwywiadu Kamila Durczoka w radiu RMF:

Kamil Durczok: Prawnicy prezydenta Lecha Kaczyńskiego znaleźli sposób i Kancelaria wypowiedziała umowę. Jak pan to skomentuje?

Ryszard Kalisz: Zgadzam się z tym komentarzem. Kancelaria Prezydenta ma w tej chwili wiele kłopotów. Po pierwsze, naruszenie prawa przez prezydenta Kaczyńskiego, kiedy powoływał przewodniczącą Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji bez kontrasygnaty premiera. To jest błąd - artykuł 144 konstytucji stanowi jednoznacznie, tak stwierdził z resztą Trybunał Konstytucyjny. Dwa, ta wpadka, że generałowi Jaruzelskiemu na podstawie ustawy należał się krzyż.

Panie pośle, ale porozmawiajmy o tym, co się działo wcześniej. Wcześniej były prezydent zawarł umowę sam ze sobą. Pan uważa, że to jest w porządku?

W Polsce budujemy standardy dotyczące byłych prezydentów. Ja rozumiem, że były prezydent może mieć lokal na mieście, ale naturalne jest, że były prezydent odgrywa w życiu politycznym znaczącą rolę: ma mnóstwo kontaktów, podejmuje wiele osób i naturalne jest, że musi mieć właściwą siedzibę. To, że ta siedziba jest akurat niedaleko Belwederu i to, że tak kulturalnie przeszło przekazanie urzędu następcy, to świadczy o tym, że budowaliśmy kulturę polityczną przekazywania urzędu i wykorzystywania byłych prezydentów dla państwa, dla Polski.

Czy pan jednak nie uważa, że w Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego było takie poczucie, że coś jest nie w porządku, że te 5 zł za metr kwadratowy to nie jest dobra cena, że zawieranie umowy samemu ze sobą nie jest w porządku? Inaczej na tej uroczystej i sympatycznej kolacji, którą relacjonowały media, ta sprawa między Lechem Kaczyńskim i Aleksandrem Kwaśniewskim mogła zostać uregulowana i dzisiaj pewnie nie było by z tym problemu.

Po pierwsze, nie ma umowy żadnej samego ze sobą, dlatego że stacio fisci w przypadku prezydenta i Kancelarii Prezydenta jest szef Kancelarii Prezydenta, w związku z tym prezydent nie zawiera umowy sam ze sobą. Po drugie, jeszcze raz powtórzę, naturalne jest, że były prezydent musi mieć właściwe warunki do pracy. Powiem jeszcze więcej, jeżeli ta stawka była za niska, można było ją negocjować, a nie dawać termin do końca czerwca i wypowiadać po to, żeby przykryć wszystkie błędy kancelarii Lecha Kaczyńskiego.

To gdzie się teraz prezydent Aleksander Kwaśniewski podzieje?

Nie wiem, on pewnie sam nie wie. Ja chcę powiedzieć, że te pieniądze, które ma prezydent Kwaśniewski na swoją siedzibę, są równe tym, które mają wszyscy posłowie i senatorowie. To wbrew pozorom w warunkach warszawskich nie jest dużo. Wszystkim nam powinno zależeć, żeby były prezydent Aleksander Kwaśniewski, który ma takie możliwości działania na całym świecie dla dobra Polski, aby miał warunki tego działania.

Panie pośle to porozmawiajmy teraz o przyznaniu Krzyża Zesłańców Sybiru Wojciechowi Jaruzelskiemu. Pan powiedział - wpadka. Czy mógłby pan z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że za czasów Aleksandra Kwaśniewskiego taka wpadka nie mogłaby się zdarzyć?

Jeszcze raz powtórzę. Naturalne jest, że wszystkie dokumenty, które dostaje pan prezydent Rzeczypospolitej, który jest najwyższym przedstawicielem państwa podpisuje szef organu wykonawczego. Organem wykonawczym państwa jest Kancelaria i żaden dokument, który trafia do prezydenta nie może nie być podpisany przez szefa.

A czy mógłby pan odpowiedzieć na pytanie, czy za czasów Aleksandra Kwaśniewskiego taka wpadka byłaby niemożliwa?

Ja uważam, że takiej wpadki nie było.

Czy pan sobie przypomina rok 1999 i 2000 kiedy Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski otrzymał działacz Związku Kombatantów RP i byłych więźniów, który zaraz po wojnie był szefem powiatowego UB w Nisku i w Krośnie. Prokuratura wszczęła przeciwko niemu śledztwo w związku z oskarżeniami o torturowanie, prześladowanie żołnierzy AK.

Wszystko doskonale pamiętam, z tym że chcę panu powiedzieć, że informacje dotyczące tej osoby, o jego postępowaniu dostaliśmy już po procedurze nadania mu odznaczenia i natychmiast jak się o tej procedurze dowiedziałem wystąpiłem do pani prokurator generalnej, ministra sprawiedliwości Hanny Suchockiej o wszczęcie postępowania karnego, a wynikiem wszczęcia postępowania karnego miało być odebranie mu odznaczenia. Wszystko w tamtej sprawie w sensie formalnym było prawidłowo.

A prawidłowe było przyznanie w utajnionej liście odznaczeń w 1998 roku byłym urzędnikom, byłym parlamentarzystom z SdRP?

Ale nie mówimy o żadnej nieświadomości.

To po co było utajniać tę listę?

Ona nie była wcale utajniona. To są w tej chwili jakieś przekłamania. Ci ludzie zostali odznaczenia na zupełnie jawnej liście w sposób naturalny i normalny.

Pan Kazimierz Kościelny, kontrowersyjny samorządowiec Wielkopolski też został jawnie odznaczony. Miał problemy z prawdomównością z związku z jego wyprawą za ocean.

Ale pan w tej chwili dyskutuje o czymś innym. Można dyskutować czy jakiś order został przyznany prawidłowo czy nieprawidłowo. Ale nie było takiej sytuacji, żeby prezydent robił coś nieświadomie.

To jak by pan nazwał to, co się wydarzyło w Kancelarii? Sabotaż, sabotażyk czy mała złośliwość?

Myślę po prostu, że bałagan. Najnormalniej w świecie tam wymieniono urzędników decydujących, którzy pracowali od lat w tej sprawie. Przyjęto urzędników ratusza warszawskiego, którzy pojęcia o swojej pracy nie mają. Muszą się dopiero uczyć. Chce powiedzieć jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze nie jest prawdą to, co mówi pan minister Urbański, że postanowienia i lista to zupełnie coś innego. To jest wszystko integralny akt urzędowy prezydenta. Ja słucham tych wszystkich usprawiedliwień z pewną żenadą. Uważam, że lepiej byłoby powiedzieć przez Kancelarię Prezydenta "Tak, przyznaliśmy" i koniec.

Dziękuję za rozmowę.

RMF

Zobacz także