RMF FM: Sensacyjne wyznanie Gudzowatego
Józef Oleksy namawiał mnie do składania fałszywych zeznań w sprawie syna Leszka Millera - ujawnił Aleksander Gudzowaty, gość Kontrwywiadu RMF FM.
podkreślił, że opinia publiczna poznała tylko część taśm - resztę ma prokuratura.
Konrad Piasecki: Panie prezesie, gdyby dziś w pańskich drzwiach, tu obok nas stanęli oficerowie CBA, ABW, CBŚ czy czegoś jeszcze innego, to do kogo by pan zadzwonił?
Aleksander Gudzowaty: Zaprosiłbym na kawę.
Ale oni pewnie kawy by z panem pić nie chcieli.
Ja nie wiem, nie mam powodów, żeby oni tu przychodzili. Nie mam powodu, żebym miał dzwonić.
Ryszard Krauze pewnie też by tak powiedział.
To jest tak. Rozumiem, że pan chce zauważyć, że pan Ryszard Krauze dzwonił do prezydenta.
Właśnie. Ma pan numer telefonu chociaż do Lecha Kaczyńskiego?
Nie mam numeru do pana prezydenta. I uważam, że w żadnej sprawie bym do prezydenta nie zadzwonił, bo nie jest to jego działka.
To jest dziwne, bo to właśnie panu poniekąd Lech Kaczyński zawdzięcza prezydenturę.
Czy to ma być rozmowa poważna czy takie szarpanie mnie?
Bardzo poważna.
Kaczyński zawdzięcza prezydenturę sobie.
Wyborcom, ale także człowiekowi, który uwolnił go od tego, żeby był człowiekiem karanym.
Ja miałem incydent rzeczywiście, który formalnie mógł mu przeszkodzić, ale Lech Kaczyński zachował się jak człowiek, który potrafi przeprosić. I uznałem to za jego zaletę i dlatego doszło do pogodzenia się i nie ma sprawy. Trzeba umieć to robić.
W każdym razie pan z rządzącymi braćmi i z rządzącą partią nie ma tak dobrych układów jak Ryszard Krauze.
Nie, ja w ogóle nie znoszę polityków. Uważam, że to politycy spowodowali w Polsce to gwałtowne obniżenie standardów, że politycy nie przygotowali się do kierowania gospodarką, bardzo napaskudzili. Muszę panu powiedzieć, że moje kontakty z polityką, co jest w pewnym sensie atrakcyjną informacją, sprowadzały się to tego, żeby namawiać ich do zaprzestania agresji przeciwko mnie.
Zaraz, zaraz. Bo przecież pan jeszcze zatrudniał polityków. Wiesława Kaczmarka na przykład.
Nie, nie zatrudniam Wiesława Kaczmarka.
Zwolnił go pan?
Tak, nasza przygoda się skończyła.
Okazał się nie tak dobrym biznesmenem jak politykiem, ponieważ politykiem też okazał się niespecjalnie dobrym...
Ja myślę, że żadem polityk nie będzie dobrym biznesmenem.
To po co ich pan zatrudniał?
Z nadziei. Ja od 14 lat domagam się od polityków wyjaśnienia powodów ataku, jaki był na mnie prowadzony przez polityków i polskie służby specjalne. Gdzie grożono mi zabójstwem, była aranżacja takiej sytuacji porwania mojego syna, gdzie tacy oficerowie najwyżsi w UOP-ie, jak pan Miodowicz i pan Niemczyk w swoim czasie, w 1993 r. sfałszowali w świadomy sposób dokumenty na nasz temat, dla potrzeb premiera, dla potrzeb czarnego PR. I to niebanalna sprawa, ja od kilkunastu lat dopominam się od polityków, żeby ułatwili mi dojście do prawdy, co czyni teraz prokuratura apelacyjna i nie udało mi się.
Wszyscy politycy sprzysięgli się przeciwko Aleksandrowi Gudzowatemu?
Nie wszyscy, ale kolejne rządy, prezydenci i premierzy dostawali w tej sprawie dokumentację. Teraz to udowodniła prokuratura apelacyjna. I na tym tle wyciągnąłem taki wniosek, że jest coś ponad racje formalne, co się nazywa mafią, "lożą minus pięć", porozumiem polityków ze służbami.
Ta mafia, ta loża, ta "loża minus pięć" to jest takie jak to Kaczmarek-Krauze-Lepper?
Tego nie wiem, to jest nie moja sprawa. Ale dam panu inny smaczny kąsek. Ostatnio, Bogu ducha winien, zasłynąłem ze sprawy taśm Oleksego
Oj, było głośno.
Właśnie, było głośno. Okazało się, że Oleksy do mnie przyszedł po to, żeby się dowiedzieć co jest w śledztwie prokuratorskim. To jest raz. Jak gdyby nie jego sprawa. Ale co najgorsze. Przyszedł po to, żeby namawiać mnie do składania fałszywych zeznań, mających potwierdzić, że syn premiera naciągał na łapówkę.
Zaraz, zaraz. Oleksy chciał wrobić - mówiąc kolokwialnie - syna Leszka Millera?
Tak jest. Namawiał mnie do tego, żebym ja zeznał w prokuraturze w związku z tym śledztwem, że ten naciągał mnie na łapówkę. To już nawet nie o to chodzi?
A naciągał?
Skąd.
A udało się Oleksemu przekonać pana?
Chcę dokończyć. Chcę zwrócić panu uwagę, jak duża musi być stawka sprawowania władzy, skoro Oleksy namawia do takiej podłości. Dlaczego? Jest w tym coś, prawda?
A to jest na tej taśmie nagrane?
To jest na tej taśmie.
Bo dziennikarze przesłuchiwali tę taśmę - nie ma tam wprost takiego namawiania.
Dziennikarze przesłuchiwali fragment taśmy.
Czyli to nie jest cała taśma.
Nie jest cała taśma. Ale nie o tym mówię.
Ale ja o to chcę zapytać.
Jaka musi być wielka stawka, że dwukrotny marszałek Sejmu, premier, namawia do uczynienia takiej podłości swojemu politycznemu koledze?
Pan zawiadomił o tym prokuraturę?
Oczywiście.
Prokuratura ma taśmę, na której jest to nagrane?
Prokuratura ma wszystko.
To Oleksy powinien mieć potężne problemy - potężniejsze niż dzisiaj Kaczmarek?
Niech pan rozmawia z Oleksym i prokuraturą. Jest jak jest - ciche porozumienie, tolerancja - w złym tego słowa znaczeniu, że takie rzeczy są. Mówię to pierwszy raz, bo mnie pan trochę sprowokował, a poza tym nie podobają mi się komentarze na temat tych taśm, bo wszystkie one mijają się z prawdą.
To były taśmy. Dzisiaj Ryszard Krauze nie wraca do Polski. Pan by wrócił na jego miejscu, mając wizję przesłuchania, być może aresztowania?
Moje korzenie są w Polsce. Trzeba jedną rzecz zrobić, że każdy interes musi być jednak uczciwy. Daje to poza komfortem spokoju także brak rozstrzygania takich dylematów, o których pan w tej chwili mówi.
Biznes Krauzego nie jest uczciwy?
Nie wiem. Pan mnie pyta, czy ja bym wrócił? Ja był wrócił, oczywiście. I chcę powiedzieć, że błędem jest to, co w tej chwili się dzieje - ten festiwal pogardy dla biznesu i ludzi bogatych, bo to wygląda tak, jakby sobie politycy robili klakę poprzez organizowanie grup biednych ludzi do walk - takie janosikowanie. To jest śmieszne. Bogaci są potrzebni; są liderami, a w każdym zawodzie są liderzy.
Czyli jest coś takiego, jak solidarność bogatych? Pan współczuje Krauzemu?
Nie. To powinna być świadomość obywatelska, że w każdym zawodzie są liderzy, tak samo i w ekonomii. Od tego zależy biznes. Przecież bogaci nie jedzą tych pieniędzy. Tu mamy ciekawą sytuację tezauryzacji pieniądza. One są w banku, pracują dla innych ludzi. Nie ma rozwiniętego kraju bez drożdży, bez bogatych ludzi. To trzeba zrozumieć. To nie może być przekręt. Jeden warunek - muszą być uczciwi. Z tego trzeba sobie zdawać sprawę.
To ostatnie pytanie: kiedy pan dzisiaj patrzy na kłopoty Krauzego?
Ja nie wiem, czy pan Krauze ma kłopoty.
No ma. Unika prokuratury i służb.
Ja nie jestem w stanie oceniać pana Krauzego. Mój pogląd na pana Krauzego jest tylko taki, że jest to znakomity biznesmen, mądry człowiek, umiejący się doskonale poruszać w środowiskach, ale czy ma powody do kłopotów? Tego nie wiem. Tyle jest w mediach czasami przesadzonych informacji - panowie gonią za popularnością tak zwaną; z każdego tematu robicie sensację - może to jest krzywda dla Krauzego, a może nie jest krzywdą. To musi rozstrzygnąć prokuratura.
Ale dzisiaj sensacji dostarczył Aleksander Gudzowaty, mówiąc, że Józef Oleksy namawiał go do tego, żeby mataczył w śledztwie.
To nie jest sensacja, to jest strasznie upokarzająca dla Oleksego sytuacja. I to jest wielkie świństwo między naszymi politykami. To nie biznes jest winien, to politycy są zdegenerowani.
Dziękuję bardzo.