Prosta historia o trudnej podróży. Film Lyncha zainspirował pielgrzymów

Justyna Kaczmarczyk

Justyna Kaczmarczyk

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij

Pięciu mężczyzn zainspirowanych filmem Davida Lyncha wyruszyło z Jaworzna do Lisieux we Francji niemal czterdziestoletnimi traktorkami. Jak mówią - jadą z misją.

Pielgrzymi z Jaworzna jadą do Francji na japońskich traktorkach, spać będą w niewielkich przyczepach
Pielgrzymi z Jaworzna jadą do Francji na japońskich traktorkach, spać będą w niewielkich przyczepachArch. Wspólnoty z BetlejemPUSTE

Kazka długo trzeba było namawiać, żeby zgodził się na wyjazd. Niby ma prawo jazdy, ale bał się, że sobie z traktorkiem nie poradzi. Ksiądz Mirek wytrwale przekonywał. W końcu nie było wyjścia, drużyna potrzebowała kogoś, kto zastąpi Sylwka, który nabawił się poważnych problemów ze stawami i musiał zrezygnować z wyprawy. "Kaziu, jedź z nami. Zobaczysz, będzie fajnie". Kaziu lubi jak jest fajnie i często to powtarza. Nawet taki dostał pseudonim w "Betlejem" - "Kaziu Ale Fajnie".

Po kilku rundkach traktorkiem wokół siedziby jaworzniańskiej Wspólnoty Betlejem dał się przekonać. Dzisiaj odważnie ("Proszę nagrywać, ja już się nie boję kamery") i z przekonaniem ("Ta wyprawa jest bardzo potrzebna") opowiada o pielgrzymce.

Z Jaworzna do Lisieux

Kazimierz Lara, Jacek Baczyński, Dariusz Bujalski, Tomek Głowacz - czyli mieszkańcy i przyjaciele działającej w Jaworznie Wspólnoty Betlejem, która pomaga ubogim, bezdomnym i uzależnionym od alkoholu oraz jej szef, pomysłodawca i założyciel - ks. Mirek Tosza, wyruszyli do Lisieux we Francji.

To nietypowa pielgrzymka - 1 700 kilometrów z Jaworzna do francuskiego sanktuarium św. Teresy pątnicy pokonają na traktorkach, ciągnących niewielkie przyczepy campingowe. Tych dokładnie, którymi bał się jechać Kazek.

Prosta historia o trudnej podróży. Film Lyncha zainspirował pielgrzymówInteria.tv

Dlaczego traktorkami? To nawiązanie do historii pewnego Amerykanina, Alvina Straighta.

Film Lyncha ożywa w Polsce

Alvin, robotnik z Iowa miał za sobą wiele trudnych doświadczeń - w końcu służył w amerykańskiej armii  i walczył w wojnie koreańskiej. Prawdziwe wyzwanie miało jednak dopiero nadejść. Alvin miał 73 lata, gdy ruszył w podróż, która odmieniła jego życie.

Mężczyzna dowiedział się, że jego osiemdziesięcioletni brat miał udar i jest w ciężkim stanie. Zapragnął go odwiedzić. Nigdy nie zrobił prawa jazdy ze względu na problemy ze zdrowiem, a czuł że tę podróż musi odbyć sam. Dlatego wsiadł na wysłużoną kosiarkę. I tak - ciągnąc przyczepkę, jadąc nie szybciej niż 8 km/godzinę pokonał blisko 390 km, by dotrzeć do brata. Sześć tygodni lata 1994 roku były dla staruszka z Iowa czasem podróży. I pojednania. Bo Alvin jechał, by pogodzić się z bratem, z którym od lat był skłócony. Wcześniej jednak musiał pojednać się sam ze sobą.

Świat usłyszał o Alvinie Straighcie dzięki reżyserowi Davidowi Lynchowi, który przedstawił jego historię w filmie "Straight Story" (to gra słów - z ang. tłumaczona jako "prosta historia", znaczy też po prostu "historia (pana) Straighta").

Opowieść o Alvinie ożyła w Polsce.

Przejadą traktorkami 1700 km z Jaworzna do Lisieux. „Papież kazał wstać z kanapy”Interia.tv

Ekipa z "Betlejem" swoją wyprawę nazwała "Droga Pojednania". Wyruszyli z Jaworzna, pokonają Czechy, Niemcy i Francję. Celem podróży jest Lisieux, miejsce, gdzie zmarła św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Doktor Kościoła. Wspólnocie znana bliżej jako "ich Tereska", patronka i opiekunka.

Chcieli jechać - tak jak Alvin z filmu Lyncha - na kosiarkach firmy John Deer. 1700 kilometrów, czyli ponad cztery razy więcej niż pokonał Amerykanin z Iowa, to jednak za długa trasa na maszynę przeznaczoną do koszenia przydomowych trawników. Dlatego postawili na traktorki.

Po długich poszukiwaniach znaleźli coś odpowiedniego - niewielkie japońskie pojazdy, które użyczył pielgrzymom pan Henryk Siepak z firmy Traktomix z Kąkolewa.

Antidotum na wojnę

Po co jadą? Po pojednanie. - Potrzebują go wszyscy, także ja i inni mieszkańcy naszego domu - mówi ks. Mirek. Członkowie Wspólnoty Betlejem bardzo często mają za sobą burzliwą przeszłość pełną alkoholu, naznaczoną bezdomnością.

Jadą, by pojednać się z Bogiem, rodziną, bliskimi. Ale zacząć trzeba od samego siebie. Mają też pewną misję. - Świat jest dotknięty wojnami i terroryzmem. Będziemy modlić się o pokój. Jeszcze kilka miesięcy temu nie spodziewaliśmy się, że trasa naszej podróży będzie tak znacząca - wyjaśnia ks. Mirek.

Po drodze pielgrzymi z "Betlejem" będą zapraszać na pokazy filmu "Prosta historia", opowiadać o wyprawie, ale przede wszystkim proponować piętnastominutową medytację w ciszy.

- Brak pojednania bierze się z tego, że ludzie się nawzajem oskarżają, brakuje nam cierpliwości, spieszymy się, idziemy na skróty. Jak idziemy na skróty, to działamy powierzchownie, przestajemy słuchać, mamy tylko swoje racje. I tak dochodzi do wojen. Cisza jest po to, żeby człowiek usłyszał samego siebie i przestał oskarżać. Cisza jest niezbędne do pojednania - mówi ks. Mirek.

Lynch zachwycony

O pomyśle za pośrednictwem Marka Żydowicza, organizatora festiwalu Camerimage, dowiedział się David Lynch. Był zachwycony. Projekt objął swoim patronatem. "To przepiękna wyprawa w szlachetnych intencjach" - tak określił ją w specjalnie nagranym przesłaniu.

Lynch zaproponował też, żeby wyprawę nagrać. I tak z pielgrzymami z Jaworzna jedzie czteroosobowa ekipa filmowa.

Filmowcy mają być "niewidoczni"; nie będą reżyserować, a dokumentować.

Podróżnicy często będą mieli przypięte mikroporty. - To będzie niepowtarzalny materiał - śmieje się ksiądz i wyjaśnia: Kaziu Ale Fajnie - człowiek z sercem na dłoni, ale też lekkim upośledzeniem - mówi sam do siebie. "Rośnijcie, kwiatuszki moje kochane". "Ty piękna trawko, ale jesteś ślicznie zielona". "Moje słonko, ale dzisiaj pięknie świecisz".

Kwadrans o 21:00

Jak sobie poradzą i czy dotrą do celu? - Sami sobie zadajemy to pytanie. Cieszymy się, że w ogóle udało nam się wystartować - mówi ks. Mirek.

Żeby wyruszyć w drogę pojednania nie trzeba jechać na traktorku do Lisieux. - Codziennie o 21:00 zamykamy oczy i na kwadrans siadamy w ciszy. Uważamy, że to jeden z najskuteczniejszych środków budowania pokoju i pojednania na świecie. Politycy oczywiście mają swoje metody, ale bez ciszy i wglądu w swoje serce niewiele da się zrobić. Każdy może dołączyć do tych wieczornych piętnastu minut - zachęca ks. Mirek.

Drogi Pojednania - tak przygotowywano się do wyprawyInteria.tv

Wyprawa traktorkami to jedna z części pielgrzymki do Francji. 1 sierpnia pięć osób wyruszyło w pieszą podróż. Za kilka tygodni startuje czterdziestoosobowa pielgrzymka autokarowa. Wszyscy mają spotkać się w Lisieux i odbyć kilkudniowe rekolekcje.

***

Jeśli chcesz wspomóc działalność Stowarzyszenia Betlejem, przekaż darowiznę - kliknij tutaj.

***

Polecamy też:

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Przejdź na