Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Problemy Polski z Rosją

Cały świat właściwie rozumie, dlaczego Bałtowie mają problem z pojechaniem do Moskwy, a nikt nie zauważy, że Polacy mają jakiś problem - mówi RMF prof. Wojciech Roszkowski.

/RMF

Tomasz Skory: Znakomity brytyjski historyk Norman Davis wczoraj w Muzeum Powstania Warszawskiego zaproponował, żeby rocznicy zakończenia II wojny światowej nie świętować, ale jedynie i na pewno pamiętać. Dla polskiego historyka jest to koncepcja do przyjęcia?

Wojciech Roszkowski: Jak najbardziej. Z punktu widzenia historii Polski, 7, 8 czy 9 maja właściwie nic ważnego się nie stało.

Na całym świecie są podzielone zdania, kiedy ta wojna się skończyła?

Działania wojny w Europie zakończyły się rzeczywiście albo 8, albo 9 maja - różnie jest to przyjmowane. Natomiast na ziemiach polskich front właściwie już się przetoczył. W sensie politycznym sprawa była przesądzona do pewnego stopnia, a prawdziwe, ostateczne decyzje zapadły w czerwcu. 21 czerwca powstał Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej - ten właśnie jałtański. Jednocześnie tego samego dnia na sali sądowej w Moskwie ogłoszono wyrok w sprawie Procesu Szesnastu. Symbolicznie to jest koniec wojny dla Polski.

Rząd pełen goryczy i symbolizujący to, co mieliśmy potem przez następne kilkadziesiąt lat?

Rząd narzucony przez Wielką Trójkę plus aresztowanie władz reprezentujących Polskę.

Czyli dla Polski, krajów naszej części Europy, zakończenie wojny jest wydarzeniem nie dość, że kontrowersyjnym, pełnym paradoksów, to jeszcze nie do końca namierzalnym na osi dni i historii. Z jednej strony, to jest rzeczywiste zwycięstwo nad faszyzmem, a z drugiej strony, popadanie w niewolę, uzależnienie, okupację od Związku Sowieckiego. Wynika z tego, że może moglibyśmy właściwie zignorować te dzisiejsze obchody?

Właściwie tak, dlatego myślę, że wizyta prezydenta Kwaśniewskiego nie jest właściwie potrzebna ani udana.

Prezydent tłumaczy, że został zaproszony imiennie. Dość wcześnie oświadczył, że pojedzie. Potem niezręcznie mu było się wycofać?

O to chodzi. Jeśli się dostaje zaproszenie, zwłaszcza w tak delikatnej sytuacji, to nie należy reagować pochopnie. Zwłaszcza, że wiadomo, iż za tym zaproszeniem mogły pójść różne inne kroki i one poszły. Kroki bulwersujące opinię publiczną, kroki nieprzyjazne dla Polski. Te wszystkie oświadczenia kolejne, dotyczące układu Ribbentrop-Mołotow, Katynia i samej Jałty. Jeżeli się prezydent zdeklarował z góry, że pojedzie, to już nie miał manewru. Gdyby przyjmował to elastycznie, to również mógłby elastycznie reagować na nieprzyjazne posunięcia Kremla.

Dzisiaj wiemy, że Stany Zjednoczone przyznają się do jałtańskiego błędu. Już od dawna tego oczekiwaliśmy, to jest oczywistość. Z drugiej strony, Rosja nie zamierza przepraszać za pakt Ribbentrop-Mołotow, nie akceptuje słowa "okupacja", kiedy mowa o historii naszej części Europy. To z kolei wstydliwie zbywa milczeniem wielu polityków europejskich. Czy polska dyplomacja wychodzi jakoś obronną ręką z oddania sprawiedliwości wydarzeniom historycznym? Prezydent Kwaśniewski wczoraj zachowywał się bardzo godnie, oddając hołd ofiarom stalinizmu, polskiemu rządowi.

Tak, ale tu nie chodzi o to, żeby zachować się godnie, tylko zachować się w taki sposób, który byłby widoczny i zrozumiały. To co zrobiła polska dyplomacja, wydaje mi się, jest słabo widoczne i słabo zrozumiałe.

To jest widoczne w Polsce głównie i tylko w Polsce.

Właśnie, natomiast na zewnątrz jest słabo widzialne. Władze rosyjskie z pewnością zauważą, bo będą chciały zauważyć to ostre wystąpienie prezydenta i w odpowiednim momencie też to wykorzystają. Wydaje mi się, że trzeba było zachowywać się znacznie bardziej spokojnie i konsekwentnie, tłumacząc od początku wahania i nagłaśniając ich przyczyny.

Tak jak zrobili Bałtowie?

Tak. Teraz cały świat właściwie rozumie, dlaczego Bałtowie mają problem z pojechaniem do Moskwy, a nikt nie zauważy, że Polacy mają jakiś problem.

Panie profesorze, jak można reagować na coś, co na świecie nazywa się, a dzieje się w Rosji "pełzającą rehabilitacją Stalina"? Bo można o tym mówić, słuchając prezydenta Putina? Co my możemy z tym zrobić?

Skutecznie przedstawiać. Jak to robić? To jest bardzo otwarte pytanie. Idealnie byłoby skutecznie i wiarygodnie przedstawiać zakończenie wojny jako triumf jednego totalitaryzmu nad drugim, jeśli chodzi o Wschodnią Europę oczywiście. I pokazywać, tak jak próbujemy to robić w Parlamencie Europejskim, że wojna zakończyła się zupełnie inaczej na zachodzie Europy i zupełnie inaczej na wschodzie Europy. Dowodem tego było to ponowne zjednoczenie Europy po 1989 r. Jeżeli mówimy często o tym 1989 r., to bez tego, co się stało w Jałcie, ten 89 r. byłby zupełnie niezrozumiały.

Trzeba to po prostu tłumaczyć, tłumaczyć i tłumaczyć.

RMF

Zobacz także